W sensie chodzi o to, że zadajesz filozoficzne pytanie, czy nie było by lepiej gdyby film miał inną konstrukcję fabularną (i w szczególności ostatnie chronologicznie wydarzenie było ostatnim ukazanym w filmie) - czy o to, że obejrzałeś 2 minuty i zastanawiasz się czy masz zaspoilerowane zakończenie filmu?
W drugim przypadku: zdecydowanie nie.
W pierwszym przypadku: moim zdaniem zdecydowanie nie. ;)
Oglądałem ten film dość dawno i nie sięgam niestety pamięcią do tego
Po prostu się kłóciłem z gościem ostatnio na temat tego filmu
I on stwierdził że: ten film jest do bani bo początek pokazuje zakończenie
aha xD
No cóż, w sumie na przykład Ojciec Chrzestny I w pierwszych minutach zdradza jak potoczył się wątek, który stanowi połowę drugiej części. Widzę w tym pewną logikę :D
No własnie !
To było chyba tak że to co widzielismy na początku to nie mielismy wówczas tej świadomosci co bedzie na końcu filmu
Więc nie można twierdzić że początek zdradzał zakończenie
Dopiero po całym filmie uświadamiamy sobie całość
Tak jakoś to było
No, z każdym filmem jest tak, że coś nam pokazują na początku a coś na końcu. Nie rozumiem dlaczego w jakikolwiek sposób to, że nie jest to zgodne z chronologią, miało by mieć wpływ na stwierdzenie, czy zdradzone jest zakończenie. Nie da się ukryć, że zdradzone jest ostatnie wydarzenie (można by powiedzieć, "zakończenie akcji") , ale zakończenia filmu, czyli tego co chronologicznie dzieje się (prawie) najwcześniej - a zarazem punktu kulminacyjnego - nie znamy do samego końca.