Cieszę się, że odkryłem i obejrzałem ten film teraz, a nie trzy lata temu, kiedy miała miejsce jego premiera, a ja poznałem jeszcze za mało kultury i życia, żeby dojrzale podejść do tematu. Jako miłośnik muzyki metalowej i kina islandzkiego nie mogłem odpuścić sobie seansu reklamowanego TAKIM plakatem. Nie rozczarowałem się, niemniej pozostał pewien niedosyt (głównie przez mało klimatyczne i mało poważne zakończenie, niemniej jest to moja subiektywna opinia). Ragnar Bragason w "Málmhaus" z jednej strony serwuje widzom wyrafinowane i neutralne skandynawskie kino, a z drugiej łamie ten kręgosłup obojętności i nie boi się otwarcie i - przede wszystkim - szczerze, mówić o problemach dotykających w gruncie rzeczy każdego człowieka. Dlaczego przede wszystkim?
więcej