PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=119918}
7,4 6 924
oceny
7,4 10 1 6924
6,3 3
oceny krytyków
Metallica: Some Kind of Monster
powrót do forum filmu Metallica: Some Kind of Monster

Wszyscy na terapię.

ocenił(a) film na 5

Woody Allen chodzi do psychiatry. Tony Soprano chodzi do psychiatry. Ten detektyw daun chodzi do psychiatry. Źle jest z naszą kondycją psychiczną skoro i cała Metallica musi się wybrać na kozetkę, w imię utrzymania kapeli i ryzykując naturalne stwierdzenie "czy to jest jeszcze kur** 'rock'n'roll' ?".

Dokument bardzo dobrze obrazuje psychologię głównych bohaterów zwłaszcza dla ludzi, którzy ich nie słuchają - ja ich nie słucham, ale na ciężkim graniu się wychowywałem. Chłopaki walczą z niemocą twórczą, odejściem basisty i z własnym ego. Z czego jeden siedzi na terapi za niewinność. Hammett się tam wogóle nie powinien znaleźć. Jest tak wyluzowany, że chłopaki zaoszczędziliby kupe kasy, pozwalając żeby to on zrobił im terapie, ale on nie ma siły przebicia. Prawdziwy problem jest pomiędzy Ulrichem i Hatfieldem.
Hatfield to gwiazdor w najgorszym tego słowa znaczeniu. Chcę kontrolować sytuacje, ale nie potrafi. Trzaska drzwiami jak dzieciak, pić już też nie potrafi tak jak trzeba. Fundują mu więc przymusowe wczasy na odwyku, kiedy wróci może będzie się dało jakoś rozmawiać.
Najzdrowsze podejście, od razu go polubiłem, prezentuje Lars Ulrich, który ma dystans i punkt widzenia europejczyka. Widać, że to on faktycznie się stara, aby ta kapela nie rozłaziła się w szwach. No i trzeba przyznać, że ma naprawde zajebistego ojca.
Wszyscy siedzą wraz z producentem u doktora Philla podrużując sentymentalnie od początku swojej kariery, co do doktora Philla to wyróżnia się tylko zarobkami. W pewnym momencie powienien odpuścić dla ich dobra, ale nie potrafi. Jest piękna scena kiedy chcą mu delikatnie podziękować za współprace, ale on czepia się Hatfileda, z pomocą kumplowi przychodzi Ulrich - i tu widać, że już mogą dalej grać.

Dokument ma wnerwiającą manierę montażową - parosekundowe wyciemnienie pojawia się co jakiś czas, ale w żadnym istotnym momencie czy ważnym tekście, cały ten zabieg istnieje tylko dla ostatniej sceny, kiedy wychodzą grać i przy pierwszym dźwięku znowu to następuje. Widz jednak już wie, że to nie jeszcze nie koniec, po tej przerwie dadzą jeszcze po garach.
Wszyscy oni zdecydowali się nagrać płytę "St. Anger" mimo jakże bolśnie prawdziwej opinii, że trzeźwe kapele się nie sprawdzają. Brawa za efekt i odwage. A wy możecie zobaczyć ten film, żeby się przekonać, że w porównaiu z Hatfieldem to każdy z nas jest skromniutkim człowiekim.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones