Film nieźle się ogląda, tylko nie rozumiem dlaczego główny bohater zakochał się w Maggie i niby dlaczego ona sprawiła, ze się zmienił, przecież wskakiwała mu do łóżka nie mniej, a może nawet bardziej chętnie od lasek, które zaliczał wcześniej. Ja przez cały film byłam ciekawa jak zachowałby się Jamie za jakiś czas, kiedy choroba ukochanej zrobiłaby większy postęp, bo na tym wczesnym etapie to on w ogóle nie miał świadomości jak bardzo ona jest chora.
Kobiety..:) A to jeśli dziewczyna wskakuje facetowi często do łóżka, to źle?:) Miłość to miłośc i łączy się z chęcią bycia razem;). Wprawdzie mnie przedstawienie związku od strony seksualnej mało się podobało, ale sam przekaz filmu bardzo. Najważniejsze jest uczucie, a nie to co wokół niego. Wszystko da się pokonać dzięku uczuciu. Każdy kiedyś będzie chory jak Maggie- przyjdzie starość. Raz jedno z małżonków szybciej podupada na zdrowiu, raz drugie. Ważne aby o tym pamiętać. Jamie wiedział, że ma teraz Maggie i z tego korzystał. Potem będzie miał opiekę nad nią, jej obecnośc, a na końcu tylko wspomnienia.
P.S. Miłość to nie jest uczucie. Miłośc to coś co zbliza dwoje ludzi do siebie. Najpierw jest chemia, młody okres- wtedy budujemy wspomnienia. Potem uczenie się siebie, współżycie ze sobą, przechodzenie przez trudne okresy. Na samym koncu choroby, starość, dbanie o siebie i wspomnienia z wcześniejszych czasów. To jest dla mnie miłość. Bycie ze sobą do konca pomimo wszystkiego, a nie seks;).