Akademia również nie padła na kolana - jedna statuetkę dana jakby z przyzwoitości...
"Lincoln" i "Miłość" - wielcy faworyci wrócili na tarczy...

Miłość nie była faworytem, przede wszystkim dlatego że był to film obcojęzyczny. Najwięcej nominacji miał Poradnik i Lincoln , ten drugi zawiódł , ale też nei do końca ... statuetka dla aktora to też duże wyróżnienie.

Statuetka dla Argo sprawiły , że szczęka mi opadła !

Z filmem Miłość jest tak ... jakby w hospicjum postawić kamerę i zacząc kręcić. Jest smutno i jest ponuro ... jak samo życie. Bałem się trochę że ludzie z akademii zrobią Emmanuelle Rivie prezent urodzinowy ... następnie dostała go osoba , bardziej przekonywująca w swojej roli !

Oglądając wczoraj TVN 24 i TVP Info wszyscy "krytycy" stawiali na "Lincolna" i "Miłość" stąd moje stwierdzenie o faworytach.
Ja w sumie nie jestem fanką "Argo" ale przeszło mi przez myśl, że Akademia nagrodzi film laurkę tak jak w zeszłym roku.
Cóż Hollywood to jednak towarzystwo wzajemnej adoracji :/.

Laurka to bardziej pasuje do Życia Pi. Co do Rivy ... to fakt oscar się jej należy , ale za całkokształ raczej ...

Mówiąc o "laurce" mam na myśli wkład Hollywood w powodzenie historycznej operacji Argo.
Znów jak w przypadku "Artysty", który gloryfikował stare Hollywood, wystarczyło połechtać ego by dostać nagrodę.

Dla mnie zwycięstwo Argo w najważniejszej aranżacji , jest właściwie ustawką i czymś co właścnie widziałem w filmie Idy Marcowe ...korupcja i tyle

no bo to film bardzo nie oskarowy, typowy dla kina europejskiego. Haneke tworzy kino autorskie. Kameralny film ktory robi wrazenie naprawde mocne, A Rivie i lamour bardziej sie nalezalo niz zwyciezca

Przedstawiciele kina autorskiego nie raz byli nagradzani przez Akademię np. Almodóvar czy Fellini. Więc brak zapowiadanego sukcesu "Miłości" raczej nie wiąże się ze specyfiką kina autorskiego.
"Miłość" ma mocną siłę uderzeniową ale im dłużej po seansie jestem tym mocniej czuję, że nie został ze mną ten film na długo.
Myślę, że dla Akademii dużym minusem było ulokowanie akcji wśród wyższych sfer... Akademicy lubią filmy o klasie średniej, najlepiej wśród chorób, bólu i wszystkich możliwych
ludzkich nieszczęść. Temat eutanazji był już nagrodzony przez Akademików parokrotnie więc chyba uznali, że już jest wyeksploatowany.
Niemniej "Argo" to dla mnie straszne wypociny - zero emocji, bałwochwalczy hołd dla Ameryki i jej dzielnych służb. Nie mnie to film bezbolesny w odbiorze więc nagrody nie dziwią.

Słuchaj jak uważasz że MIŁOŚĆ ma siłę uderzeniową to obejrz lepiej film - Motyl i Skafander. Tematyka poniekąd podobna , tyle że po filmie siedziałem wryty w fotel. Miłość jest dla mnie swoistym ubijaniem ciasta do placka .... na początku dodajemy składniki, żeby mieszać i mieszać do uzyskania konstystencji. Chcemy następnie zasmakować lecz jak dla mnie wyszedł trochę zakalec.
Po za właściwie dwoma scenami film nie zasłużył na jakieś znaczne laury .. bynajmniej nie w zestawieniu w/w filmiem który dla mnie w 2007 był dużo silniejszym faworytem w 4 nominacjach ... a skończyła się na oblizaniu warg :)

Polecam obejrzeć a potem pogadamy.

Argo dla wszystkich był szokiem ... dobrze to ktoś podsumował na Gali. Nie obejrzałem i niebawem się do tego przymierze , przyznam że też miałem swoijego cichego faworyta ... no ale cóż może w przyszłym roku :)

Widzę, że wierzysz we własny monopol na rację, a proklamujesz to w bardzo arogancki sposób.
Być może by zrozumieć subtelności filmu "Miłość" trzeba samemu spotkać się z podobną sytuacją, albo po prostu zdać sobie sprawę, że istnieje coś innego niż kino komercyjne, które wylewa się z Twojego profilu i poniekąd tłumaczy brak atencji dla kina, które nie dzieje się wyłącznie na ekranie a również w głowie.

Nie wiem skąd założenie, że nie oglądałam filmu "Motyl i skafander" , widziałam a i owszem.
Masz śmieszne poczucie wyższości, które odbiera chęć do polemiki, która w Twoim przypadku nie opiera się na żadnych argumentach czy ciekawych spostrzeżeniach a li na własnym rozdmuchanym ego...

Cięte spostrzeżenie nie powiem. Po pierwsze nie mam rozdmuchanego ego. Po drugie, trochę z przekąsem napisałem wczoraj.
Co do kwestii docenienia tego filmu to sadze że przesadzasz. Prawdą jest jednak że gdy mamy dołek to kino tego typu jeszcze bardziej na nas oddziałuje.

Założyłem z góry że nie oglądałaś ... bo tak wyrażasz się o filmie Miłość jakby był to 7dmy cud świata ... a do wielbienia go, jest moim zdaniem bardzo długa droga. Doceniam czasem kino niszowego i europejskie, jednakże w tym przypadku uważam że nie zasługuje on na specjalne słowa uznania.

Przyznam jednakże że w poprzednim poście znacznie przesadziłem ...

Ani razu nazbyt pochlebnie nie wyraziłam się w tym temacie o "Miłości" więc nie wiem skąd spostrzeżenie o siódmym cudzie świata.
Gdybyś uważnie czytał spostrzegłbyś, że zarzuciłam mu powierzchowność mówiąc o "sile uderzeniowej", która z czasem opada.
Ten film ma tak samo wiele atutów jak wad. Ilość nominacji była znacznie zawyżona, chociażby nominacja dla Rivy (którą uwielbiam za jej rolę w młodości) -
od początku było wiadomo, że uzupełnia tylko stawkę.
Najdziwniejsze jest to, że Heneke robił filmy dużo lepsze od "Miłości" a właśnie przy tym filmie został doceniony przez Akademię.

do tego haneke tworzyl filmy lzejsze, lub jakby to ujac amerykanskie. Ten film nie jest o eutanastii. A o milosci. bohater na koncu budzi sie i uswiadamia jak bardzo ja kocha.

Możliwe. Nie umniejszając Twojej wypowiedzi , to przyznam że pisałem będąc po całej nocy bezsennej spędzonej na oglądaniu gali i dlatego raczej rozdrażnienie wyszło na wierzch. Jedno jest dla mnie jasne ... film do mnie nie przemówił, z drugiej jednak strony chyba już nie bardzo rozumiem po co my o nim rozmawiamy ...