Do momentu, gdy George dusi Annę film jest piękny. Wspaniała historia o tym, że miłość jest silniejsza od cierpienia i trudu. Scena zabójstwa (bo tak traktuję to, co zrobił główny bohater) całkowicie dyskredytuje dla mnie jednak przesłanie "Miłości" i niszczy to, co było budowane. Można powiedzieć, że zaskakujące, że mocne, ale do mnie całkowicie nie przemawia. Szkoda, myślałem, że będzie mocna ósemka, nawet dziewiątka, a tak to tylko słaba szósteczka.
Bo miłość oprócz wiadomych plusów jest czasami dołująca, zdradziecka i okropna (tylko nie wiem czy to zaliczać do Miłości czy do Braku Miłości).
>SPOJLER<>SPOJLER<>SPOJLER<>SPOJLER<>SPOJLER<>SPOJLER<>SPOJLER<>SPOJLER<
Inna sprawa, że całe życie Georges kochał żonę i nie chciał jej oglądać takiej jaką jest teraz. Film podejmuje też tematykę podstawowych zasad moralnych. Główny bohater uznał, że woli nie męczyć żony i odejść z nią do innego świata.
Według mnie Georges wykazał się wielką odwagą. Wiele osób męczyło by siebie i żonę dalej, byle by przeżyć z nią kolejny żałosny dzień, nie mogąc się pogodzić, że to już koniec.
tak pozabijajmy wszystkich starych ludzi, byleby nie musieli przeżywać kolejnego żałosnego dnia... gratuluję empatii
Jeśli się tego domagają - stanowi to moralny obowiązek. Zabawne jak przedkładający bezsensowne cierpienie dla funkcji życiowych nad wolę, komfort i godność mówią cokolwiek o empatii.
i kto tu mówi o empatii...? Porozmawiaj sobie z ludzmi którzy przechodzili przez takie rzeczy, tak się składa, że w mojej rodzinie była podobna sytuacja, mój dziadek zmarł, ale przez kilka miesięcy tak właśnie żył jak to było pokazane w filmie... jak roślina... i wszystkie najbliższe osoby z rodziny po tej sytuacji są za eutanazją, każdy, bez wyjątku...
nie rozumiem, jak wspomniana scena dyskredytuje przesłanie filmu, przecież ona jest jego apogeum, on zabija ją z miłości, o co ona go prosiła i sam odchodzi
Z miłości? Jakby chciał ją zabić "z miłości" to zrobiłby to od razu jak go o to prosiła. On zabił ją z bezsilności.
Przeżyli razem pięćdziesiąt lat. Nie mógł się zdecydować wcześniej, bo zwyczajnie przerażała go perspektywa dalszego życia bez niej. Musiał dojrzeć do tej decyzji, którą odbieram jako akt najwyższego poświęcenia wynikającego z miłości.
Uwielbiam jak ludzie formatują dzieła sztuki do swoich oczekiwań, to takie urocze i słodkie zarazem
Dałbym 10tkę jakby Alexander zagrał mój ulubiony kawałek Bach, a zamiast gołębia do pokoju wleciał kruk.
Ocena dzieła jest subiektywna. Jeśli nie podoba się coś komuś to wydaje mi się, że zgodnie z wolnością słowa, która w polskim prawie obowiązuje ma prawo to wyrazić. Chyba, że podczas chwili mojej nieuwagi władzę nad Warszawą przejął Phenian.
Zapomniałem dodać że przeszkadza mi łasiczka w Damie z łasiczką i wolałbym bobra, inaczej dałbym mocną ósemkę,
a tak tylko szósteczka, w Czterech porach o wkurzają mnie skrzypce, zastąpiłbym gitarą i byłoby git.
A tak se piszę głupoty bo przecież każdy może.
"Ocena dzieła jest subiektywna"
Przesąd naszych czasów. Ludzie mylą ocenę z wyrażaniem emocji, jakie przeżywają.
Film dokładnie odzwierciedlał historię moich dziadków, dlatego miałam na ten film zupełnie inne spojrzenie. Dokładnie to samo uczucie, choroba mojej babci, poświęcenie dziadka. Wszyscy do końca patrzyliśmy jak babcia coraz bardziej się męczy, aż w końcu jej organizm nie wytrzymał i odeszła.
Ten film dał mi do myślenia i pozostawił pewien ślad na psychice. Wiedziałam co czuł George i mimo iż w życiu ani ja, ani moja mama ani mój dziadek nie posunęlibyśmy się do takiego czynu, to po prostu nie potrafiłam go obwiniać i patrzeć na niego negatywnie. Ten bohater niesamowicie cierpiał, chciał ulżyć ukochanej osobie jak i samemu sobie. Zajmowanie się kimś, z kim spędziło się całe swoje życie, traktowanie go jak dziecka- przewijanie, karmienie, uspokajanie, kiedy nie dociera nic racjonalnego, gdyż chory Cię nie rozumie/nie poznaje to prawdziwe tortury. George nie miał siły i ciężko go potępiać, przynajmniej ja nie potrafię.
Ten film nie jest tylko o miłości, nawet więcej jest tu problemów związanych z egzystencją i godnym umieraniem. Georges dusi ją żeby nie musiała się wstydzić i odeszła bez cierpienia.
Pięknie to ilustrują dwie sceny. Najsilniej odwrócenie się kiedy Anne jest myta przez pielęgniarkę(jest to idealnie skontrastowane ze sceną powrotu z teatru(?) gdy Georges komentuje jej piękno) , druga sceno to zamkniecie pokoju żony przed wpuszczeniem córko do domu(ponieważ wiedział, że bez tych zamkniętych drzwi nie będzie umiał walczyć o jej godność). Nawet w rozmowie z córką podkreśla, że to Anne nie chciała być odwiedzana, że już poprzednia wizyta krewniaków, gdy była na wózku jej ubliżyła.
Nikt z was nie pomyślał, że on jej nie zabija z miłości tylko z bezsilności? Scena w której uderza Anne a potem strasznie tego żałuje, bo nie ma już sił i scena zabójstwa kiedy też już nie ma sił, a potem z rozpaczy po tym co zrobił i z tęsknoty za Anne którą tak bardzo kochał zaniedbuje siebie, bo nie chce już żyć...
Piotr, dokładnie opisałeś moje odczucia po obejrzeniu tego filmu. Jestem zdruzgotana zakończeniem i uważam, że nijak ma się ono do tytułu, do opisu filmu i rzekomego przesłania. Zakończenie mnie po prostu zabiło... I jestem w szoku, że ktoś tu w ogóle porusza temat eutanazji. "Eutanazja" poprzez uduszenie poduszką?! Przecież śmierć przez uduszenie jest jedną z najbardziej brutalnych, jakie można sobie wyobrazić. Zamiast odejść w spokoju, Anna odeszła w przerażeniu i strachu. Mówicie, że chciała umrzeć? Przecież ona się broniła, kiedy on ją zaczął dusić!!!! Tylko że nie miała żadnych szans... Anna cierpiała w chorobie, ale największy ból i cierpienie zadał jej na koniec własny, ukochany mąż. I to jest tak przerażające, że chyba jeszcze długo nie wyjdę z szoku.
Dorota, dokładnie tak pomyślałam. Można chcieć skrócić cierpienie,ale nie w tak okrutny sposób. Przez tę scenę film przestał być dla mnie wiarygodny. Kto z was chciałby tak umrzeć i taką śmierć wybrałby dla ukochanej osoby???!
No nie wiem. Mnie się wydawało, ze zrobił to już ze słabości. Miłość miłością, ale już nie mógł dłużej tego wytrzymać. Dlatego zastanawiałam się, gdzie tu jest niby ta miłość? Może wy macie rację..
/.../ dyskredytuje dla mnie jednak przesłanie "Miłości" i niszczy to, co było budowane. Można powiedzieć, że zaskakujące, że mocne, ale do mnie całkowicie nie przemawia. Szkoda, myślałem, że będzie mocna ósemka, nawet dziewiątka, a tak to tylko słaba szósteczka. /.../
Co to za ocenianie filmów? Równie dobrze można obniżać ocenę, bo reżyser uśmiercił ulubionego bohatera albo bohaterowie na końcu się rozwiedli. Bez sensu! Czyli jak ktoś nie lubi bolszewików to za cholerę nie może przyznać, że "Pancernik Potiomkim" to genialny film?
Ludzie, nauczmy się pozwalać innym mieć swoje zdanie. Jeżeli coś mi niszczy przekaz filmu to mam prawo za to obniżyć ocenę.
"Ludzie, nauczmy się pozwalać innym mieć swoje zdanie. "
No to ja właśnie wyraziłem swoje zdanie, więc o co Ci chodzi?