Teza Hanekego wydaje się klarowna: miłość to przywiązanie, wierność, opieka. Pokazując ją, nie
ucieka się do ekscesów, patosu, złamanych serc i zwaśnionych rodów. Powściągliwość to jego
znak rozpoznawczy. Brawa za to, że Miłością Haneke pokazał ludzką twarz, są jednak
przedwczesne http://e-splot.pl/index.php?pid=articles&id=2312
Powiedz mi na czym polega owa Hanekowska powściągliwość? Na tym, że bohater zrywa się z łóżka w środku nocy i się drze? To jest, kur...a , ta powściągliwość? To, że córka bezpardonowo zwierza się ojcu, że jak była dzieckiem to podsłuchiwała jak rodzice uprawiają seks? To jest ta cholerna powściągliwość??? Mocne słowa, mocne sceny na koniec, to jest ta powściągliwość??? Ile jeszcze musi minąć czasu nim przestanie się stawiać jakieś durne tezy bez pokrycia w faktach?
Normalnie, jakiś cholerny schemat nie do przeskoczenia! Czy autor jakiegokolwiek filmu gdzie bohaterowi śni się koszmar, za każdym razem podpisuje jakiś dokument stwierdzający, że obudzenie się z koszmaru należy pokazać tylko i wyłącznie w jeden nienaruszalny sposób????
ZA KAŻDYM ALE TO ZA KAŻDYM razem, bohater budząc się, zrywa się z łóżka i wściekle drze mordę,