...wcześniejsze filmy Hanekego, ten jest w porządku, ale nie miał dla mnie tej siły, co
poprzednie...pech chciał, że w tym samym dniu obejrzałem porażającego "Konia Turyńskiego", i
na jego tle "Miłość" jakoś mi blado wypadła...
No cóż, na tle arcydzieła Tarra, rzadko który współczesny film wypada lepiej niż blado. A Haneke zaczyna drażnić, zdecydowanie ciekawszy był w latach 90.
Też wam przybijam piątką. Washack, co cię szczególnie rozdrażniło? Bo mnie główny bohater.
Nie wierzę Hanekemu, scena zabójstwa Anny jest tak szalenie niewiarygodna, że ani nie szokuje, ani nie przeraża, drażni tylko swą pretensjonalnością. Zamordowanie Anny jest poza psychologią bohatera, tanim chwytem Haneke nabił widzów w butelkę i jeszcze zgarnął kolejną Złotą Palmę, jakże artystowską poetyką. Haneke stał się bufonem, który wpisał się w cywilizację śmierci. Zadziwiające jest to, że ludzie zachwycający się tym filmem w ogóle nie dostrzegają, o czym w istocie on traktuje. Podziwiam go za "Funny games" - miał autentyczną odwagę i chęć ujawniania niewygodnej prawdy o świecie, teraz to kontrowersyjny bywalec festiwali.
Główny bohater, hm.... ja akurat lubię bardzo Jean-Louis Trintignanta, a grany przez niego bohater był dla mnie dość przekonujący...nie twierdzę, że to zły film, ale jakiś taki- nijaki trochę, może nie tak banalny, jak francuska trylogia Kieślowskiego (której szczerze nie cierpię), ale jest tu coś z klimatu kina moralnego niepokoju, co w tym filmie mnie nieco irytuje....z bohaterów to chyba mnie wkurzała postać Isabelle Huppert, ale to może być dla niej komplement, że tak dobrze zagrała...jak widzisz Nick nie potrafię jakoś konkretnie dowalić temu filmowi, może problem tkwi w tym, że sama tematyka nie interesuje mnie specjalnie, zresztą otarłem się o temat, bo 12 lat pracowałem w hospicjum, co prawda, jako cieć, ale zawsze...czego innego oczekuję od Hanekego, jak przypomnę sobie Funny Games czy Pianistkę, to zawsze są silne emocje, to jest coś, ale nawet Wstążka bardzo mi się podobała...za to nienawidzę Czasu Wilka...
Wróciwszy z kina, przybijam wirtualną piątkę! Kiedy przypomnę sobie "Białą wstążkę", napiszę o "Miłości". :-)
Też się zgadzam. Dałem co prawda ósemkę, bo film jest świetnie zagrany i b. dobrze zrealizowany, ale na tle wielu współczesnych filmów (także Hanekego) wypada słabo. Już jego poprzednia Złota Palma ("Biała wstążka") to był film o klasę lepszy.
Zgadza się, "Funny Games" było niesamowite. Na takie filmy się czeka. Natomiast co do "Miłości", to tak jak piszecie. Dla mnie to taki klasyczny artystowski zachwyt nad klasycznym artystowskim filmem goszczącym na artystowskich festiwalach. Haneke jest spryty i dobrze wiedział co robi zatrudniając do głównych ról dwoje bardzo znanych we Francji aktorów - a więc to musiał być francuski hit. Natomiast co samej sceny śmierci Anny, naprawdę przegiął. No ale cóż, Haneke jest już stary a jakoś zauważyłem, że nikt nie ma zwyczaju, czy może sumienia, ganić filmów kręconych przez starców. Przeciwnie robi się z nich skończone arcydzieła.