W tym filmie wszyscy wszystkich okłamują. Każdy każdego próbuje oszukiwać licząc na to, że osiągnie się z tego jakąś korzyść. Można napisać, że duch filmu spłynął z ekranu na widza. Na przykład scena w kotłowni kiedy kierowca kupuje flaszkę Dwie? -Jedna , wozem jestem - oczywiście bierze dwie, czy kot-zając w filmie najpierw jest szary, a na drzewo wspina się biało-czarny, jestem pewien, że jest to zamierzony efekt skierowany do widza. Taka gra pomiędzy reżyserem, a widzem. Prawda w filmie pojawia sie na końcu filmu kiedy Ewa Bem śpiewa piekną kolędę, a my tzn. widzowie słuchamy monologu o tradycji.