Koniec filmu wydaje się być jego najgorszym punktem. Happy end? Serio? Tak banalnie? Biorąc pod uwagę jednak wcześniejsze sceny dziejace się w umysłach bohaterów (scena "pocałunku" Stefana i Biedronki, czy koszmar Biedronki w kanale) można dojść do wniosku że i ten moment jest tylko projekcją umysłu Stefana. Dodatkowo sugerować to może fakt iż tak naprawdę nie wiemy co stało się z Alicją w szpitalu (a wnioskować można że działo się niewesoło), natomiast co stało się ze Stefanem zostało przedstawione szczegółowo.
Domyślam się, że odpowiedź na me wątpliwości zawiera książka ale dostęp do księgarni będę miał dopiero jutro ;)
Może ktoś odniósł podobne wrażenie?
To nie był happy end, tylko "wizja" Stefana. Jak przeczytasz książkę, to dowiesz się więcej (polecam).
Nie czytałem książki, ale zgadzam się z Iskra01, na sam koniec bystre oko wyłapałoby, że siedział sam. Już jak kamera była oddalona, wiem, bo z kumplem się o to spierałem, iż "happy end'u jednak nie było".
BTW napiszę prawdopodobnie to co wszyscy:
UWAGA SPOJLER:
Do jasnej cholery ta scena pocałunku na tle miotanych pocisków - w tym momencie mój wewnętrzny głos zaczął krzyczeć - "oddajcie mi kasę za bilet!"
Druga scena z mielonką z nieba. Nic nie spadało, gruzy, kamienie, cegły, nic tylko mięso. To też dało do myślenia.
Trzecia scena: seks - ten bullet time z spadającym kwiatkiem to było przegięcie nad przegięcia.
Było też kilka innych scen, ale nie chce mi się ich wspominać.
Z tego co mi się podobało to zamach łopatą (chociaż jak kumpel mi powiedział "patrz teraz roz***** nią czołg" to nie mogłem powstrzymać się ze śmiechu.
Podobał mi się również bieg przez cmentarz, ta scena była ładnie dopracowana.
laske zabił ten szkop w piwnicy tego szpitala. Zgwałcił i zabił widac było ze gwałciciel po wyrazie mordy
SPOILER, of course
oglądałam film w lipcu. Czy końcówka to nadal 'spotkanie' Biedronki i Stefana? Już wcześniej o tym pisałam: Biedronka raczej nie uszła z życiem z tej konfrontacji z Niemcem, dzielnica już była widocznie przez nich zajęta, więc moim zdaniem to oczywiste,gdyby jednak cudem przeżyła, a nawet dopłynęła do wyspy na Wiśle to na pewno nie siedziałaby tam sobie w sytuacji w której garsteczce z tych, którzy próbowali, udało się dostać na Pragę. Ostrzał był niewyobrażalny. Ostatnia scena jest więc czystą fikcją. ;)
Tak, końcówki widocznie niezmieniono ;)
Wiesz, jej pobyt na wysepce jak się głębiej zastanowić byłby po pierwsze mało realny, a po drugie tak jak piszesz nierozsądny ale podświadomie widz chyba liczy na szczęśliwe zakończenie i widząc ze kochankowie jednak żyli długo i szczęśliwie łapie się tej jednej z nielicznych, jeśli nie jedynej pozytywnej sceny z niemal całego filmu ;)
Ja uważam, że to na pewno była wizja. Ala zginęła, nie wiem nawet, czy wtej górze trupów nie mignęła mi jej sukienka. Poza tym, gdy obraz się oddala, widać tylko jedną sylwetkę.
chyba tam były same nagie ciała. absolutnie sobie nie przypominam że byłoby jej ciało. szczególnie że jeszcze półgodziny temu myślałem że jest happy end ;/
Ja widziałam niebieską sukienkę, jestem pewna.
Też bym wolała, żeby był happy end, właściwie o tym marzę... Tylko, że od początku byłam pewna, że to je jego wizja :( I dalej jestem pewna.
Dokładnie to było jej ciało na samym dole po prawej stronie...wszystkie ciała były nagie jej było w tej niebieskiej sukience...
Myślałam, że tylko ja widzę jej zwłoki :P
Ja widziałam niebieską sukienkę, jestem pewna.
Też bym wolała, żeby był happy end, właściwie o tym marzę... Tylko, że od początku byłam pewna, że to je jego wizja :( I dalej jestem pewna.
spójrz na prawą stronę sterty trupów i zauważ dziewczynę w sukience. to na pewno jest Biedronka, ponieważ Stefan po ujrzeniu jej klęknął przed stosem i wpatrywał się w nią.
to samo powiedziała osoba, która była ze mną... że leżała jej sukienka. Ja tego nie zauważyłam. Oczywiście, że scena była symboliczna, oddalający się obraz wyraźnie pokazywał jedną postać i siedziała ona aż do "naszych" czasów
Dokładnie odebrałam tę scenę z trupami tak samo, koniec na chwilkę mnie zdezorientował ale końcówka utwierdziła moje przekonanie co do jej śmierci.
Scena końcowa, Stefan siedzi sam na wyspie. Jest wprost pokazane, że to tylko wizja..,
mi się wydaje że zwłoki Biedronki leżały razem z tymi dzićmi i je zobaczył Stefan dlatego chciał się zabić nie wiem może się mylę.... ale nie przeżyła tego a on na końcu miał jakieś zwidy trochę końcówka powalona ;/
Zauważcie, ze w ostatnim ujęciu filmu, gdy cała Warszawa płonie, Stefan siedzi samotny na wysepce :)) Nie ma żadnego happy endu! :))
Ja co do tego też nie miałam żadnych wątpliwości ;) Myślicie, ze Stefan przeżył?
Tak ze mną było, gapilem sie na wawe,
a potem po filmie koleżanka do mnie, że smutna ta scena z wizją stefka jak sam siedział na wyspie,
a ja na to what the fak :D
Tak właśnie było. Stefan siedzi sam kiedy kamera "ucieka" i pokazuje panoramę Warszawy.
Bylem na premierze na stadionie. Wtedy na 1000% siedziały tam DWIE osoby. Teraz jak bylem w kinie nie zwrocilem uwagi ze siedzi jedna, patrzylem na miasto i plomienie.
Czyli jednak dwa różne zakończenia!!!
A więc o to chodziło Komasie kiedy mówił, że "wersja stadionowa" miała wymowę bardziej pozytywną ;-)
happy end jest - wiele lat po wojnie, pomimo wielu osobistych tragedii Warszawa podniosła się z kolan i jest teraz piękna!
a co? Wolisz zgliszcza? Popatrz na ludzi - Warszawa jest piękna ludźmi którzy żyją tutaj i czują się związani z tym miastem.
Warszawy to już dawno nie ma i Warszawiaków też. Jak inteligencja wraca do Krakowa to ciekawe co wam zostaje?
No dokładnie jedyny happy end to fakt ze miasto odbudowano ale tylko Stefan siedział na wyspie.
Niestety ale wg mnie reżyser zepsuł cały film zakończeniem. Uśmiercił praktycznie wszystkich główniejszych bohaterów i co najgorsze dwie główne bohaterki z trójkąta miłosnego. W tym przypadku powinien akurat zachować się po "amerykańsku" i po śmierci Kamy poprowadzić Stefana, który uratowałby w ostatniej chwili Biedronkę przed gwałtem i śmiercią. Następnie powinno udać im się przepłynąć Wisłę. Nie wiadomo, czy po tym piekle byliby razem, ale chociaż by przeżyli. Nie wszyscy zginęli w Powstaniu Warszawskim i wg. mnie reżyser po ukazaniu takiego ogromu nieszczęścia mógł i powinien dać nam chociaż takie trochę optymistyczne zakończenie. Co do Śmierci Biedronki, mimo że nie pokazanej, to nie ma wątpliwości, że ona nastąpiła. Stefan siedział na wyspie sam...
ee? po kiego?
to nie jest film, ktory powiniem miec happy end
po co mialby miec? zeby widz po zakonczeniu seansu z bananem na twarzy poszedl do domu? (bo im sie udalo na koniec?)
Nawet jakby się Biedronce udało przeżyć i ze Stefanem dopłynąć na wyspę to byłby to BARDZO gorzki happy end (jeżeli w ogóle można by to tak nazwać, w końcu wszyscy inni główniejsi bohaterowie zginęli). Tutaj banan na pewno by się nie pojawił bo i niby z jakiego powodu...
Biedronka sama wybrała śmierć, po tym jak Stefan ją odtrącił (scena z odklejaniem plastra z rany). Mogła wyjść z cywilami w trakcie zawieszenia broni a wróciła jako jedyna do pozostawionych dzieci w szpitalu. Stefan wykazywał się kompletną inercją i to umierająca Kama podpowiedziała mu, żeby szukał Biedronki.
'Mogła wyjść z cywilami w trakcie zawieszenia broni a wróciła jako jedyna do pozostawionych dzieci w szpitalu.'
Może i mogła, ale z obowiązku została z rannymi. Podczas ewakuacji szpitala na przeprawę jeden z rannych berlingowców poprosił pielęgniarkę o pomoc, bo nie dałby rady sam iść. Pielęgniarka poprosiła Biedronkę o zostanie i ta się zgodziła. Biedronka nie mogła wiedzieć co ją spotka.
Pielęgniarka poprosiła wtedy Biedronkę, zeby poszła tam, gdzie był Stefan.
I została z obowiązku? Została raczej dlatego, że nie widziała przyszłości dla siebie i Stefana, w końcu on ją odrzucił tuż po tym, jak powiedziała mu, ze chce razem z nim uciec z Warszawy, bo tylko to się dla niej liczy- żeby oni razem żyli
Tak czy siak to i tak wyrok śmierci. Wolę myśleć, że została z obowiązku. Może w książce będzie coś więcej.
Moja interpretacja jest taka, że to słowa Kamy spowodowały, że została. Może Alicja chciała jej udowodnić, że się myli? Gdy odprowadzały razem rannego podczas ewakuacji, Kama powiedziała: "Jesteś nikim. Jesteś zwykłą k..., która zostawiła oddział, bo myśli tylko o sobie". Scena się skończyła, Kama wróciła do powstańców wyraźnie zadowolona, a następnie okazało się, że Alicja znów jest w budynku szpitala. Dodatkowo, gdy Kama umierając przeprasza Stefana i mówi, że Alicja została w szpitalu, można wysnuć wa wnioski: przeprasza, bo nie powiedziała tego, gdy pytał, albo przeprasza, bo to ona się do tego przyczyniła.
Kama mu nic nie podpowiedziała, Stefan w ostatnich scenach, gdy jeszcze żyją Beksa i Kama motywuje cały oddział do ewakuacji, obiecuje, że ich wyprowadzi i cały czas ślepo powtarza, że muszą się dostać do rzeki, pyta, co z pontonami, czy dotarły, bo myśli, że Ala właśnie tam jest i martwi się o nią, a Kama, umierając, przeprasza go, ma wyrzuty sumienia, że nie powiedziała STefanowi, że Biedronka została w szpitalu, bo, zazdrosna, wiedziała, że poszedł by po nią - ja to interpretuję w ten sposób. A w scenie zmiany opatrunku wydaje mi się, że emocje i cierpienie na twarzy Stefana dostatecznie wyraźnie wyrażają jego ból, że zdradził Alicję, chociaż teoretycznie nikt jej o tym nie powiedział, to ich reakcje mówią za siebie, słowa są zbędne. Nie mówi nic bo wie, że nie ma jak sie bronić, bo za bardzo ją zranił.
A ja uważam, że owszem, sama wybrała smierć, ale nie z powodu nieszczęśliwej miłości, tylko dlatego, że chciała zostać z dziećmi. Dziewczynka trzymała ją za rękę, Biedronka chciała z nią być. Trochę tak jak Korczak. Dla mnie ta postać przeszła ogromną przemianę od początku filmu, na końcu poświęciła swoje życie, bo czuła sie odpowiedzialna za innych ludzi jako powstaniec. Nie myślała już tylko o sobie i swojej miłości do Stefana.