Ja osobiście na nim się nie wzruszyłem, ale sama historia ciekawa. Nicolas Cage wydaje mi się że bardzo dobrze pasował do tej roli. Seth zrezygnował ze swojej nieśmiertelności by dzielić życie z ukochaną, a niedługo potem ona ginie. Smutne. Ale czy nie widzicie tutaj ukrytego dna??? Może to Bóg ("szef" Setha) pokazał że obowiązują pewne zasady i nie można od tak przestać być aniołem, nawet dla miłości?