I dalej potrafi fascynować.

Dziś troszkę zwietrzał ale dalej jest to dzieło wielkiej klasy. Jak każdy nastolatek zafiksowany na bycie innym od reszty fascynowały mnie te filmy o seryjnych zabójcach i tym jaka jest ich psychika. W zasadzie to Jonathan Demme to typowy reżyser jednego filmu jak Clive Barker, Tobe Hooper czy Wachowscy. Choć musiałbym powtórzyć sobie Filadelfię to wiem, że do Milczenia owiec mu sporo brakuje.

Dziś problematyczne czy uznać ekranizację książki Thomasa Harrisa za coś więcej niż tylko wyjątkowo zręczny thriller. Czy to tylko film rozrywkowy? Więcej głębi od Milczenia ma Lśnienie Kubricka czy Teksańska masakra.. Hoopera. Na pewno stawiam go troszkę wyżej niż Siedem, które już jest bardziej rozrywką z postaciami udającymi prawdziwych ludzi a odtwarzającymi prędzej komiksowe postacie.

Lecter to facet, który popełnia zło bo brzydzi go prymitywna ludzka rasa, otaczają go same miernoty, i amoralne glisty. A nie jak potem bzdurnie dopisano bo w dzieciństwie przeżył traumę. Jest po prostu bardziej radykalny w ocenie otoczenia. Choć ludzie latają w kosmos i budują sobie wielkie miasta towarzystwo z którym ma do czynienia przejawia swą małość. Cierpi na widok miałkości istot, które chcą być panami wszechświata, którym wydaje się, że świat powstał z myślą o nich a niewiele się różnią od zwierząt.