PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1047}

Milczenie owiec

The Silence of the Lambs
8,2 683 739
ocen
8,2 10 1 683739
8,3 49
ocen krytyków
Milczenie owiec
powrót do forum filmu Milczenie owiec

Pierwsza istotna zaleta dzieła Jonathana Demme to solidne oparcie w rzeczywistości pozafilmowej. Zaleta, być może dostrzegalna tylko dla wąskiego grona znawców problematyki związanej z przestępczością seksualną, lecz mimo to warta podkreślenia. Trudno byłoby bowiem znaleźć utwór filmowy, który z taką dbałością o realia ukazywałby metody działania stróżów praw ścigających zbrodniarzy. Zazwyczaj, troska o realizm w tym względzie, jest ostatnią rzeczą, jaka przychodzi twórcom większości serial kller movies do głowy. W "Milczeniu owiec" odnajdziemy wiele przykładów odnoszących się do praktyki śledczej: począwszy od modus operandi Buffalo Billa (Ted Levine) nawiązującego do Teda Bundy`ego i Green River Killera a skończywszy na systemie "dwóch pierścieni" służącym wykrywaniu nieznanych sprawców zabójstw jednocześnie w najbliższym otoczeniu pierwszej ofiary i wśród osób obcych dla niej oraz wśród znanych przestępców seksualnych. Z całą pewnością autentyzm szczegółów jest zasługą naukowego konsultanta filmu, agenta specjalnego FBI, Johna Douglasa, jednego z twórców nowoczesnego profilowania psychologicznego seryjnych morderców.

Z historii opowiedzianej w dziele autora ‘Dzikiej namiętności" na pierwszy plan wysuwają się trzy zasadnicze, wzajemnie splatające się wątki. Bohaterem pierwszego z nich jest, obdzierający młode kobiety ze skóry, Buffalo Bill, czyli Jame Gumb. Rodowód tej postaci także wykracza poza wyobraźnie, Thomasa Harrisa, oraz autora filmowej adaptacji, Teda Tally‘ego, choć jest, niewątpliwie, przez nią przetworzony. Jame Gumb kojarzy się z postacią autentycznego zabójcy, Eda Geina nie tylko ze względu na zamiłowanie do wyszywania ubrań z ludzkiej skóry, ale z nienawiści do własnej tożsamości seksualnej, którą oboje pragnęli zastąpić inną, w tym przypadku -kobiecą. Charakterystyczne jest, że – w przeciwieństwie do wielu produkcji z psychopatą mordującym ludzi, osoba sprawcy nie stanowi tajemnicy. Mało tego, wraz z rozwojem fabuły poznajemy także motywy kierujące Buffalo Billem. Rzecz raczej rzadko spotykana, tradycyjnie zarezerwowana na zaskakujący finał. Ów dramaturgiczny zabieg, zastosowany przez reżysera, ma określony cel. Na szczególną uwagę zasługuje nie wymiar fizyczny tej postaci, ale symboliczny. Zabójca skalpujący swe ofiary w istocie staje się, jednym z dwóch reprezentantów zła ukazanego w "Milczeniu owiec". Zło Buffalo Billa jest emanacją brutalnej siły, seksualnej perwersji i agresji ukierunkowanej na popęd płciowy. Dlatego jest odrażające, chore, zboczone, ale dzięki temu łatwe do rozpoznania. Nadaremnie szukać w nim finezji, czy intelektualnego wyrafinowania. Sprytu mu jednak nie brakuje, bo Buffalo Bill potrafi wtopić się w tłum, a kiedy trzeba podstępem zwabiać w śmiertelne pułapki ofiary.

Drugie oblicze Zła, o wiele groźniejsze, ma w filmie twarz walijskiego aktora, Anthony‘ego Hopkinsa. Twarz, rzec by można, zwyczajną, niemal banalną, gdyby nie magnetyczne spojrzenie nieruchomych, zimnoniebieskich oczu. Zadziwiające, jak prostymi aktorskimi środkami udało się Hopkinsowi stworzyć kreację, którą nagrodzono nie tylko Oscarem, ale która już na stałe weszła do historii kina. W tym bowiem świdrującym spojrzeniu, cynicznym uśmieszku rozciągającym kąciki zaciśniętych ust, w powolnych, pełnych elegancji ruchach i gestach, które w scenach morderstw stają się gwałtowne i przerażająco zabójcze, aktor wyraził najniebezpieczniejszy rodzaj zła. Zło dr Lectera swoją moc czerpie z demonicznej przenikliwości, inteligencji geniusza i bezwględności dzikiej bestii. W dodatku potrafi umiejętnie uwodzić swe ofiary powierzchownością estety i konesera sztuki. Co więcej jest fascynujące do tego stopnia, że budzi w widzu uczucie podziwu i sympatii. Psychiatra-kanibal pożera, w znaczeniu metaforycznym, pożera ludzkie "ja", człowieczą duszę.

Między tymi dwoma biegunami Zła, które choć różne, stanowią lustrzane odbicie jedno drugiego, znajduje się studentka Akademii FBI, Clarice Starling, Jej związek z dr Lecterem stanowi drugi i z całą pewnością najważniejszy wątek dzieła Demme. Młoda dziewczyna, w mitologii pogańskiej, jak i chrześcijańskiej symbolizuje Dusze Człowieka, z natury swej czystą i niewinną, co nie znaczy, że bezgrzeszną. W końcu relacje agentki z Hanibalem- Kanibalem mają wyraźny charakter erotyczny, a ona sama, gdy wymaga, tego sytuacja nie cofa się przed zabiciem człowieka. Podziwiamy demonicznego psychiatrę, lecz on sam najbardziej zazdrości Clarice, to czego sam mieć nie może- sumienia każącego jej niezłomnie wierzyć w moralny ład świata. Dr Lecter zazdrości, ale nie ukrywa także swego zainteresowania osobą młodej policjantki. Początkowo wydaje się być to jedynie zainteresowanie badacza przyglądającego się z uwagą egzotycznemu okazowi. Stopniowo przeradza się ono jednak w podziw, następnie w fascynację. Agentka Starling zaspakaja bowiem zarówno próżność psychopatycznego lekarza, jak uświadamia moc niedostępnych mu uczuć: współczucia, wiary, szczerości, spontaniczności. Ale przede wszystkim szalony doktor chyba po raz pierwszy w życiu ma okazję zaznać bliskości drugiej osoby, choćby oddzielonej pancerną szybą, czy kratami. Być może dlatego, zamiast pożreć duchowo Clarice, Hannibal, postanawia jej pomóc. I dopiero wtedy, połączone siły Zła (Lecter) i Dobra (Starling), powstrzymują zło Buffalo Billa.

Jest też wątek trzeci: porwanej córki senator Martin. Jego rola w opowiadanej historii sprowadza się do informacyjnego charakteru. W ten sposób poznajemy prawdziwe odrażające oblicze Buffalo Billa oraz dowiadujemy się, jaki los spotykał porywane przez niego dziewczyny. Warto zwrócić uwagę, że córka Ruth Martin, Catherine odbiega od stereotypu bezwolnej ofiary z rezygnacją oczekującej na swój koniec. Co prawda, nie udaje jej się wydostać z ponurej studni-więzięnia, ale za to udaje się jej wyprowadzić z równowagi psychopatę. A to najgorsze, co może się przytrafić seryjnemu mordercy: utrata kontroli nad ofiarą i nad zaaranżowaną sytuacją. Dla zamkniętej dziewczyny to moment triumfu, a dla wnikliwych widzów kolejny przykład dobrej roboty konsultanta filmu, Johna Douglasa.

Tłem dla tych trzech przeplatających się wątków jest atmosfera, której nie powstydziłoby się porządne kino grozy. Na wyróżnienie zasługują zdjęcia japońskiego operatora Taka Fujimoty- mroczne, niepokojące, klaustrofobicznie zamknięte posępnymi niedoświetlonymi pomieszczeniami. Sama sceneria też robi spore wrażenie: podziemie, w który przetrzymywany jest Lecter typowe dla gotyckiego horroru, przerażająca studnia –cela śmierci ofiar Buffalo Billa, czy też ogromna sala w gmachu sądu przywodząca na myśl komnatę zamku Draculi. Przygnębiający nastrój podkreślają także jesienne plenery brudnej amerykańskiej prowincji. Nie bez znaczenia jest też, może niezbyt oryginalna, ale za to wspaniale współbrzmiąca z depresyjnym klimatem, wzmagająca napięcie muzyka Howarda Shore (notabene autora również muzyki do "Siedem "Davida Fincher).

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones