Twoja ocena jest zabawna, biorąc pod uwagę najwyżej ocenione.
Film z pewnością nie zasługuje na 2/10, prędzej scenariusz jeżeli już się upierasz, albo reżyseria.
Bo sam obraz jest dobry, pomysł i kreacje postaci, kostiumy oraz aktorstwo (wybiórczo) również. Ocenianie "Grand Budapest..." na 10/10 a "Milczenie..." na 2/10 jest bardzo niekonsekwentne.

Możliwe, natomiast postaram się obronić ;) Grand Budapest Hotel miał taki scenariusz, że nie można się było spodziewać co się stanie, natomiast "Milczenie owiec" jak już wcześniej napisałem jest bardzo przewidywalny. Co do kreacji, to nie ma się czym zachwycać, obrazu nie oceniam, bo jestem młodym rocznikiem i porównywałbym do dzisiejszych "dzieł". Aktorstwo również jest mi trudno oceniać, bo nie mogłem znaleźć wersji z napisami :/ Poza tym Grand Budapest Hotel jest komedią i ona miała mnie rozbawić i tak się stało. Milczenie Owiec jest thrillerem i jak już wcześniej napisałem nie wywołał u mnie żadnych emocji! Po GBH sięgnąłem, bo chciałem się pośmiać, a on dodatkowo zaskoczył mnie fabułą i wykonaniem! MO obejrzałem, bo chciałem sobie obejrzeć coś, co by mnie... przestraszyło, a dostałem zwykłego gniota!

Jeżeli "Milczenie..." było dla ciebie przewidywalne teraz, to może w czasach gdy był tworzony nie wchodził w jakieś schematy? Warto patrzeć na filmy nie tylko przez pryzmat teraźniejszości, ale też możliwości lat, w których powstawały. A kreacje są ciekawe, przynajmniej jedna, główna - nie bez powodu zapoczątkowano serię o Hannibalu. Aktorstwo to nie tylko intonacja wypowiadanych kwestii, ale synchronizacja języka z mową ciała czy też umiejętność stania się daną postacią. Nie potrzeba do tego wersji z napisami - drobne przebłyski przez lektora są wystarczające ;)
Co do poziomu straszności - ok, każdy ma swoje kryteria... pewnie dlatego "Grand Budapest..."nie trafia do mnie.

Dokładnie, każdy ma inne kryteria ;)