I znów to samo. Jestem chyba fanką książek. Przeczytałam "Milczenie Owiec" Thomasa Harrisa, a raczej pochłonęłam tą książkę (jak było?- Bomba - naprawdę godna polecenia książka!), a dopiero potem skusiłam się na film. I zupełnie tak, jak przypuszczałam - nastapiło małe rozczarowanie. Ekranizacja stała się rzecz jasna interpretacją, pozbawiła również istotnych momentów, zgubiła gdzieś wielowątkowość obrazu. A szkoda. Dlatego wiem,że do książki wrócę chętnienie i to jeden raz.
"Naucz nas dbac i nie dbać.
Naucz nas milczeć."
T.S.Eliot "Popielec"
Dla mnie książka i film są identyczne - niczym się nie różnia. Obydwie pozycje są wysmienite!
Ludzie, blagam, nie wolno porownywac ksiazki do filmu. To sa dwa odrebne dziedziny sztuki. Rzadza sie swoimi prawami. Ksiazka nie jest w stanie zastosowac takich srodkow jak film i owrotnie. Powiesc jest tylko gotowym scenariuszem, ktory mozna dowolnie interpretowac i ekranizowac. Film natomiast tonarzucona wola rezysera, ktora moze znacznie odbiegac od pierwowzoru. pozdro