Czekam na odświeżenie tego filmu i jego drugą młodość. Absolutnie na to zasługuje. Zarówno warstwa dźwiękowa (muzyczna), jak i wizualna prezentują się wspaniale. To rzadka okazja, być może jedyna, by zobaczyć występujące w nim zespoły w kolorze.
Tak ci tęskno do oglądania filmu z asynchronem? Ci cyfrowi specjaliści z bożej łaski popsuli już prawie wszystkie starsze polskie filmy. Co z tego, że dźwięk jest krystalicznie czysty, jak nie zgadza się z ruchami warg aktorów. Co innego widzisz, co innego słyszysz. To już wolałem mniej wyraźny dźwięk, ale bez rozjeżdżania się z obrazem.
Dźwięk raczej nigdy nie zgadzał się z obrazem, bo był dogrywany oddzielnie w studiu. Po prostu cyfrowa rekonstrukcja obnaża niedoskonałości starych produkcji. Pewnie dałoby się to naprawić, naciągając dźwięk pod ruch warg, ale wtedy to nie byłaby już rekonstrukcja, a manipulacja.
Sorry, ale to bzdura. Niczego nie obnaża, tylko psuje. Ta ich rekonstrukcja polega na tym, że na początku rozdzielają ścieżkę dźwiękową od wizji i nad każdą pracują osobno. A gdy na koniec składają je do kupy, niestety występują przesunięcia. Nagrywanie postsynchronów w niektórych filmach nie ma tu nic do rzeczy, to nie filmy Vegi, kiedyś się robiło filmy porządnie.
Nad obrazem pracuje inna ekipa niż nad dźwiękiem, ale później następuje synchronizacja jednego z drugim. Zwłaszcza, że na taśmie filmowej dźwięk zawsze jest przesunięty względem obrazu na potrzeby projekcji w kinach. Przy rekonstrukcji często wykorzystuje się taśmy matki, czyli z zapisem magnetycznym. Nie mówię, że winne jest nagrywanie postsynchronów, tylko cały sposób udźwiękowienia dawnych filmów, gdzie rzadko nagrywało się dźwięk w plenerze - choćby z powodu hałasu samej kamery filmowej. Często w polskich komediach widać też ślady ingerencji cenzury, gdy postaci na ekranie wypowiadają inne kwestie niż wynika to z ruchu ust.
Niekoniecznie to się odbywało z powodu cenzury, w każdym razie wcześniej , przed tą rekonstrukcją, bardzo rzadko występowały asynchrony, a teraz są na każdym "poprawionym", i nieraz są bardzo widoczne, co bardzo przeszkadza w oglądaniu. Ja bardzo dziękuję, za taką "rekonstrukcję"...
Nie zwróciłem uwagi, by po rekonstrukcji dźwięk rozjeżdżał się z obrazem bardziej niż wcześniej. Możesz podać przykłady takich filmów? Przyznaję, że nie wszystkie rekonstrukcje cyfrowe są udane. "Konopielka" ma prześwietlony obraz (przepaloną biel) i niedokładnie usunięte zabrudzenia. Z kolei w starszych produkcjach jak "Faraon", w ścieżce dźwiękowej nadal słyszalne są szumy. Pewnie nie dało się ich usunąć bez szkody dla reszty.
Skoro napisałem, że na każdym, to jaki sens ma podawanie przykładów? Nie pamiętam takiego, w którym by to nie występowało. Ja wiem, że nie każdy to wychwyci, a jeśli nawet, to nie każdemu to przeszkadza. Tak jak nie każdemu, a w zasadzie prawie nikomu, nie przeszkadza fatalny sposób, w jaki polscy lektorzy czytają ścieżki dźwiękowe na filmach. Ja niestety nie jestem w stanie tego słuchać, bo dostaję kur. wicy kiedy lektor np zaczyna czytać zdanie jako oznajmiające, a w połowie orientuje się, że to jednak jest pytanie i kończy znakiem zapytania, albo czyta zdania na raty, stawiając kropki tam, gdzie ich nie ma, zmieniając nieraz sens całej kwestii. Dla przykładu, aktor mówi: - "Musimy to zrobić. Inaczej nie będziesz zadowolony."
A lektor czyta: "Musimy to zrobić inaczej. Nie będziesz zadowolony."
Itd, temat rzeka...