Nastawiony na miłe spędzenie wieczoru z niewyszukanym humorem sytuacyjnym od pierwszej sceny poczułem się zakłopotany. Na początek jednak kilka plusów: Skrzynecka, Rozbicki, Kasprzyk i Mucha, to największe plusy tego filmu i w moim zdaniem w tej kolejności. Jednakże przykro mi było patrzeć jak dobrzy aktorzy zostali wciągnięci w bezsensowne i udziwnione sytuacje. Sceny do tego stopnia beznadziejne, że kilka osób wyszło z kina w trakcie seansu przedpremierowego. Niski poziom filmu, żenujące poczucie humoru i zła obsada a w szczególności zrobienie ze skądinąd całkiem sympatycznej trójki pary z dziewiątką. Przykre były też zbliżenia twarzy, niewnoszące nic do sceny, a ujawniające problemy z cerą i uzębieniem fantastycznych aktorów. Wszyscy się zestarzejemy, ale to nie był film biograficzny tylko komedia. O fabule napisze tylko tyle, że o ile w poprzednich filmach wszystko trzymało się kupy tu pozostała tylko kupa. Po seansie zapisałem sobie nazwisko reżysera,tak na wszelki wypadek, bo życie krótkie jest przecież.