I jesteśmy oboje bardzo zadowoleni. Bardzo przyjemny film, pośmieliśmy się po ciężkim tygodniu. Generalnie wychodzilismy z kina z uśmiechem na twarzy. Wiadomo, nie jest to stary Kogel-Mogel, ale rzeczywistość lat 80tych i tę nostalgię nie da się powtórzyć. Ale zadziwiająco przyjemnie weszliśmy w nową rzeczywistość Kasi, Pana Profesora i Piotrusia.
Nie było Wam szkoda Kolasy? Zastanawiałem się, dlaczego scenarzysta nic to zrobił, pełen zażenowania.
Szkoda? Co masz na myśli? Co do zniszczenia krasnoludków bardzo szkoda, ale widzimy na końcu jak wyśmienicie się bawi z Marlenką ;)
Szkoda, bo Kolasa nie jest jednoznacznie negatywnym bohaterem. Miał sobie te krasnale i one wraz z ogrodem wypełniały mu jego starokawalerskie życie. Kiedy para ujaranych łajdaków mu to zniszczyła, widać było na jego twarzy smutek, a widz stoi po jego stronie i nie akceptuje takiego "humoru", budowanego na gnębieniu niewinnych postaci.
Też mi się zrobiło wtedy smutno. W ogóle troszkę go mało było w tej części moim zdaniem.
Przecież widać, że to jest fałszywe konto, służące tylko do tworzenia tutaj sztucznych wypowiedzi i zawyżania oceny. A w komentarzach piszą inne fałszywe konta. Wszystkie charakteryzują się tym, że mają tylko po kilkanaście ocenionych filmów lub tylko jeden - ten właśnie! Nieładnie. Niech nikt się na to nie nabiera.