Dobra rola Pitta, a całość naprawdę wciąga. Nawet poświęciłam się i poczytałam o zasadach baseballu, ale to jednak nie dla mnie ;-). Facet dużo ryzykował, ale na szczęście miał wsparcie właściciela drużyny (przykład dla polskiego sportu, w którym zmienia się wszystko po drugim przegranym meczu) i dość determinacji, aby osiągnąć swój cel. Nie da się ukryć, że bez jego zaangażowania ci zawodnicy niewiele by osiągnęli, bo nawet po wyrzuceniu kilku zawodników, trener nadal miałby wszystko głęboko gdzieś (swoją drogą strasznie mnie irytowała ta postać). Mam nadzieję, że kiedyś uda mu się osiągnąć cel, który sobie założył. Dobrze, że powstają takie filmy, które pokazują tych, którzy zza kulis robią coś dobrego, a zazwyczaj są pomijani przy rozdawaniu medali. Przykład: jak drużynie nie szło wszyscy wieszali psy na Billym i jego metodzie, a bronili trenera; jak zaczęło iść to nawet się o Billym nie zająknęli, a za to wychwalali trenera. Typowe, niestety. Dobrze, że powstają takie filmy i dobrze, że są tacy ludzie - którzy widzą trochę więcej i trochę szerzej.