Przepraszam, że wpis taki chaotyczny, ale nie mogę inaczej wytłumaczyć cwanego zagrania, jakim się tu posłużono bez narobienia spoilerów.
Jak ktoś jest już trochę w klimatach koreańskich filmów to zwrotu akcji domyśli się przy pierwszych scenach. I prawdopodobnie reżyser zdawał sobie z tego sprawę, bo każdą kolejną tak mieszał, kręcił i w końcu podał całość w taki sposób, że początkowa myśl zupełnie ucieka. A w kulminacyjnym momencie człowiek siedzi totalnie zbity z tropu. Bo przecież spodziewał się tego na początku, i mimo tego, że to dostał, to i tak reżyserowi udało się go zaskoczyć. I za to moja wysoka ocena.
Ale - reżyser grał nieczysto. Mieszał chronologię, nie dając żadnego sygnału. Np. kiedy Ha-kyeong odwiedza ten położony na odludziu dom Han-cheola, wydaje się, iż to "teraźniejszość", a mamy ukazane wydarzenie sprzed drugiego porwania.
Czemu uważasz, że ukrycie mieszania w chronologii to nieczyste zagranie? Jest jakaś zasada, że reżyser musi dawać znak? Nie słyszałam o niej. Moim zdaniem musiał to zrobić, bo kto i i czemu zabił jest oczywiste zaraz od początku. Zaraz po informacji "sprawa się przedawnia", powiedziałam sobie "aha, więc film skończy się tak i tak". I gdyby wszystko poszło normalnym torem w momencie wielkiego twistu siedziałabym z miną Nicolasa "you don't say?" Cage'a. Jak napisałam - reżyser zdawał sobie sprawę z tego faktu (że łatwo przewidzieć punkt kulminacyjny) i musiał namieszać. Jak widzisz, jestem widzem, który odgadł zagadkę bardzo szybko. Później jednak zostałam wyprowadzona w pole. I choć od początku wiedziałam kto i czemu, to kiedy reżyser mi to oznajmił to kopara mi opadła. Tym mi zaimponował! Zaskoczył mnie czymś, co już wiedziałam. Ode mnie za ten fakt - za ten fakt - czapki z głów.
Jeśli tu zagrano "nieczysto" to co zrobiono w Bittersweet Life?
Sama nie wiem... Mnie kopara nie opadła, a poczułam się nieco oszukana, ale o indywidualne odczucia to kruszyć kopii raczej rzeczywiście nie ma sensu.
Z drugiej strony - jeśli spojrzeć na ten film jak na niebanalne potraktowanie banalnego tematu i w końcu dać sobie wbić do głowy, że tytuł też coś mówi, a nie jest odosobniony od filmu, to może czas dla mnie wycofać się rakiem. :>
Naprawdę to zagranie było cwane a nie słabe? Ja się zgadzam z opinią nade mną, że reżyser grał nie fair wobec widza. Zaburzenie chronologii to tania zagrywka. Imo moc dobrego filmu w tej kategorii, to zrobienie twistu bez uciekania się do takich zagrań.
Druga rzecz, że film moim zdaniem mocno przeciętny, ba, słaby jak na koreańskie kino! Policjanci - idioci, sami idioci. Zero asekuracji, zero czegokolwiek, pełna improwizacja. I ilość momentów, kiedy byli "o włos", przesadzona.
Zdecydowanie tego filmu "nie kupuję". Weźmy takie "Siedem dni", też koreańskie, który też jest naciągany, ale jednak nieco mądrzejszy.
Wydmuszka jak dla mnie.