Szczerze oczekiwałam większego gniota, ale jak na animal attack było całkiem okey. Było dużo biegania, głupich zachowań, a potwór wyglądał jak śmieszna karykatura obcego, choć zęby mi się akurat podobały. Ciekawi mnie czy wśród nich była samica, a tym samym czy złożyła jakieś jaja, żeby ich gatunek dalej przetrwał, ale to tylko przelotna ciekawość tuż po seansie. Gra aktorska, a także poszczególne postacie odgrywane przez aktorów były najzwyczajniej płaskie, miał nam to urozmaicić psychopatyczny, czarnoskóry chłop i jego przeciwieństwo- inteligentny i sprytny gość, ale nie wyszło. Jednak nie ma co narzekać, było sporo akcji, było krwawo, szablonowo, można obejrzeć.