W związku z tym, że Filmweb nie chce wrzucić mojej recenzji (rzekomo jest niezgodna z regulaminem serwisu) możecie przeczytać ją tutaj:
http://dtbbth.blogspot.com/2014/02/morbo-morbidness-1972-recenzja.html
W telegraficznym skrócie młoda para Diego i Alice wybiera się na miesiąc poślubny na odludzie. Tam ktoś lub coś zaczyna ich prześladować... Świetny, lekko surrealistyczny i psychodeliczny thriller pozwalający w zakończeniu na grę domysłów.
Trochę godzin minęło od seansu, a "Morbo" nadal chodzi mi po głowie. To dobry znak: znak nietuzinkowego kina. Nadal zastanawiam się nad dwójką tajemniczych postaci z farmy w pobliżu spalonego lasu: kim byli? jaka tak naprawdę była ich historia? dlaczego Michaelowi J. Pollardowi (pamiętna rola w "Bonnie i Clyde" Arthura Penna) tak zależało na ślubnej sukni Alice? Trochę byłem zdziwiony, że w zapomnianym hiszpańskim thrillerze takim jak "Morbo" pojawił się Michael J. Pollard.
Fantastyczny film. Trafiłem na niego przypadkiem, szukając czegoś hiszpańskiego. Niesamowite zaskoczenie. Przez cały seans czułem nieopisany wręcz niepokój. Na prawdę warto zobaczyć. 9/10
takie filmy na które sie trafia przypadkiem a później podczas seansu wgniatają w fotel to jest coś pięknego, dawno nie oglądałem nic hiszpańskiego także Twoja ocena baaardzo skłania mnie do zapoznania sie z tym dziełem, pozdro!
Tak, koniecznie zobacz. To jeden z najlepszych seansów jakie ostatnimi czasy miałem. Film wciąga od początku, świetna atmosfera. Odludzie, niepokojąco... Na pewno do niego jeszcze wrócę.
z opisu to coś ala "Długi Weekend", jeśli "Morbo" dorówna australijskiemu filmowi to będzie super seans. BTW widze że nie oglądałeś "Anny i Wilki", jeśli robisz teraz kino hiszpańskie to koniecznie obejrzyj ten film, coś mi sie wydaje że Ci bardzo przypadnie do gustu :)
Przyłączam się do rekomendacji, choć "Morbo" od czasu pierwszego seansu wymaga odświeżenia. Porównałem film Suareza do "Long Weekend' (1978) za sprawą odosobnionej lokalizacji - do tego domieszka "Ostatniego domu po lewej" (1972) i mamy "Morbidness".
Z hiszpańskich rzeczy odświeżałem nie tak znowu dawno temu "Trauma" (1978) Leona Klimovskiego. Polecam to hiszpańskie giallo.
szukam szukam tego filmu a on na Filmwebie występuje jako "Violacion Fatal" dzięki za rekomendacje, na bank obejrze bo z kinem hiszpańskim jestem mocno na bakier, oprócz filmów Carlosa Saury i kilku innych pozycji nic z tego kraju nie jest mi znane.
Oglądaj, bo jeśli chodzi o hiszpańskie kino eksploatacji, horrory made in Spain czy tamtejsze gialli to są one raczej mniej znane niż np. włoskie. Na początek polecam filmy takich reżyserów jak Leon Klimovsky, Jesus Franco (przynajmniej niektóre), Amando de Ossorio, Jose Ramon Larraz czy Jorge Grau. No i, rzecz jasna, praktycznie wszystko gdzie grał Paul Naschy.