"Morbus" w reżyserii Ignasi P. Ferre to dziwaczny hiszpański zombie horror z dużą dawką erotyki i golizny, którą można by obdarzyć przynajmniej ze trzy filmy. Oglądałem ów film po hiszpańsku, ale fabuła "Morbus" jest mniej więcej taka: mamy naukowca-chemika, który opracowuje formułę pozwalającą na wskrzeszanie umarłych. Mamy też dwie prostytutki, które zabierają wąsatego klienta do lasu. Tam trio w samochodzie atakuje horda zombies. Mężczyzna i prostytutka zostają zabici, ich towarzyszce udaje się zbiec i znaleźć schronienie w domu pewnego pisarza, który pisze... książkę o zombies. Asystent pisarza (Victor Israel) zwany Shiu Shi knuje coś sadystycznego, a grupa jeżdżących na rowerach satanistów zostaje zaatakowana przez ożywione trupy tuż po satanicznej orgii.
Raczej brak gore, w zamian sporo delirycznej atmosfery, ścieżka dźwiękowa nieco przypominająca muzykę do zombie horrorów Lucio Fulciego i dużo nagości. Czas trwania: 82 minuty. Nie mylić ze znakomitym hiszpańskim thrillerem "Morbo" (1972).