Sequel to musiał zrobić koleś mający w dzieciństwie spięcie w inkubatorze. Proszę nie żartować.
Właśnie to powiedziałem. Więcej i w szczegółach napisałem tutaj:
https://www.filmweb.pl/film/Mortal+Kombat-2021-107805/discussion/ANALIZA+POR%C3% 93WNAWCZA,3233458
A tak w skrócie: "Mortal Kombat: Annihilation" ma doskonałą obsadę, aktorstwo, kostiumy, muzykę i scenografię. Natomiast braki w fabule i choreografii walk tłumaczy fakt, iż producenci chcieli jak najszybciej wydać film, przez co filmowcy nie mieli czasu na jego ukończenie i wypuszczono tak naprawdę niekompletne dzieło, podczas gdy 1-ka miała robione dokrętki przed wydaniem.
Zresztą jestem pełen podziwu, że mimo tak małej ilości czasu udało się tak dobry film skroić, podczas gdy na powyższy kał producenci mieli przeszło 20 lat i gó-w-no to dało, bo wyszedł jeden z największych paździerzy w historii światowej Kinematografii, w którym absolutnie wszystko leży i gnije (obsada, kostiumy, scenografia, fabuła - no po prostu wszystko!).
Ta, zatkało mnie to że nieironicznie uważasz tą część za dobry film. Mam wrażenie, że to jest jakiś troll na którego dałem się nabrać.
No w każdym razie, ocenia się to co się dostało, a nie to co miało być, a Annihilation to największy gniot jaki w uniwersum Mortal Kombat powstał.
Zaczynając od obsady, jedyny dobry aktor w całym filmie to Robin Shou w roli Liu Kanga. I tyle. Sonya jest zbyt poważna, Jax sie zachowuje jakby grał w jakiejś komedii, Shao Kahn nie jest ANI TROCHĘ przerażający tylko żałosny, Kitana w ogole sama nie wie co tam robi, a o Raidenie i tym nowym Johnnym Cage'u już nie wspomnę bo to jest jakaś tragedia.
Aktorstwo wypada co najwyżej śmiesznie, szczególnie Shao który brzmi jakby zaraz miał się popłakać
Kostiumy w części nie są złe, ale tylko w części. Sindel, Mileena, Jade, Sheeva - ich kostiumy wyglądają jakby ktoś je zrobił za 5 dolarów sztuka
Muzyka jest nawet fajna jak na ten film, a scenografia jest nawet okej, tyle mogę przyznać.
Niemniej jednak, ten film napluł na uniwersum MK. Shinnok(?!?!) który może zarządzić Mortal Kombat kiedy chce, Smoke który ma umiejętności Sektora, Motaro który wygląda jak jakiś spocony narkoman, Rain który nawet nie wygląda na księcia Edenii, Ermac który z jakiegoś powodu ma w sobie Noob Saibota, no i Raiden który nie wiadomo czemu wyzbywa się swoich mocy.
Te rzeczy można wymieniać w nieskończoność, ponieważ ten film nie tylko jest słabym filmem Mortal Kombat, ale jest też słabym filmem ogólnie. Nie bez powodu uznaje się go za jeden z najgorszych filmów jaki kiedykolwiek powstał.
MK 2021 (którego nie lubię, żeby nie było) przynajmniej miał obsadę która się starała (Hiroyuki Sanada jako Scorpion oraz Joe Taslim jako Sub-Zero już sami w sobie biją na głowę całą obsadę Annihilation), a kostiumy są przecież dobre, przynajmniej w porównaniu do poprzednich filmów. No ale niestety, scenografia i fabuła leżą, co nie zmienia faktu, że i tak jest to lepiej zrealizowany film niż Annihilation.
1) "Annihilation to największy gniot jaki w uniwersum Mortal Kombat powstał." - to taka sama bzdura wyssana z dupy jak stwierdzenie, że "Mortal Kombat: Special Forces" to najgorsza część serii. Znam markę od podstaw i nie dam sobie wmówić takich bredni, a najgorszym syfem spod znaku tej marki to bezapelacyjnie twory pt.:
* serial "Conquest" (taniej się chyba nie dało)
* kreskówka "Scorpion's Revenge" (zmodyfikowany 1-szy film)
* powyższy remake (dno pukające od spodu zasłonięte 10 kilometrami mułu)
&
* "MK vs DC" (sam pomysł to kosmiczny absurd)
* "MK Mythologies: Sub-Zero" (niegrywalny szmelc)
* "MK: Gold" (wygląda gorzej od 4-ki, a to niby "poprawiona wersja").
Ciąg dalszy nastąpi...
2) Trollingiem to jest twoja próba wmówienia mi, że obsada w "Annihilation" to porażka z wyjątkiem Robina Shou. Jak ty oglądałeś ten film i kiedy to było, w 98?! Sonya jest twardą laską jaką powinna być (w przeciwieństwie do tej pozerskiej niedojdy z jedynki, która ani grać ani walczyć nie potrafi), a Jax to twardziel rzucający dowcipami na rozluźnienie sytuacji (bo to w końcu staroszkolne Fantasy, a nie Dramat Wojenny czy współczesny chłam silący się na przesadną powagę). Sonya i Jax to najjaśniejsze punkty programu, a na pewno jedne z najjaśniejszych, natomiast pojazd na Johnny'ego Cage'a to jeszcze większa bzdura, bo koleś nie tylko niewiele zagrał, ale i na plus był jego wygląd, bo wyglądał i ruszał się identycznie jak koleś z jedynki. Fakt, że jego śmierć mogła zostać przesunięta w czasie, ale mi to osobiście nie wadzi, a jego miejsce i tak zajął Jax. Takie chrzanienie dla chrzanienia.
3) Mamy jak widać różne poczucie humoru, bo mnie aktorstwo w tym filmie nie śmieszyło, a jedynie dowcipy Jaxa, ale one miały być śmieszne. Aktorstwo było na plus (Shao Kahn był poje-banym socjopatą, Motaro strzelał groźne miny, Raiden zachowywał powagę i luz kiedy trzeba było, a jak umierał to... umierał - co chcesz tu przeczytać?!) i nie wiem, o co się tutaj przypie-r-dalasz. Sonya z 1-ki jest pokazem tragicznego aktorstwa - jak już.
4) Kostiumy to wypas po pachy, a te od Sindel (pokrywa się z oryginałem) czy Mileeny są takie jakie powinny być - proste bez zbędnego przebajerowania. O ch*j ci chodzi?! Cyber Smoke, Cyrax, Jax czy Scorpion - to już najwyższa półka zdecydowanie, bo są bardziej złożone i efektowne.
5) Muzyka "nawet fajna"?! Jesteś serio niepoważny. Muzyka w tym filmie to obłędne mistrzostwo, które po latach zostaje w pamięci. Soundtrack z 1-ki jest kozacki, ale ten przebija go kilku(nasto)krotnie bez 2-óch zdań!
Najgorsze ścierwa (na czele z najnowszym remakiem w którym absolutnie wszystko ku*wa leży - nawet konflikt Scorpiona ze Sub-Zero, w którym został olany całkowicie Quan Chi) spod znaku tej marki wymieniłem wyżej, więc nie będę się powtarzał. "Mortal Kombat: Annihilation" to dobry i niedoceniony film, który ma swoje wady ale także i zalety, których nie zamierzam osobiście pomijać w przeciwieństwie do innych - to producenci z*ebali sprawę, bo gdyby dali czas na ukończenie projektu to na bank mielibyśmy lepszą część od pierwowzoru, a tak wyszło co wyszło. Zresztą nawet box-office się wybronił, bo film zarobił 2-krotnie więcej, niżeli kosztował. "Mortal Kombat: Annihilation najgorszym filmem" to taka sama bzdurna propaganda, jak "Duke Nukem Forever najgorszą grą video" i nie inaczej.
"No ale niestety, scenografia i fabuła leżą, co nie zmienia faktu, że i tak jest to lepiej zrealizowany film niż Annihilation." - to się dopiero nazywa trolling (!).
1) To, że znasz markę od podstaw wcale nie wywyższa twojego zdania. Przytłaczająca większość fanów myśli, że Annihilation to okropny film i nie bez powodu.
2) Sonya wcale nie wydaje się na twardą tylko na sztywną. No i widzisz, ciebie nie bawił Kano a mnie nie bawił Jax, to prawie tak jakby ludzie mieli różne poczucia humoru!!! Zresztą to wcale nie jest staroszkolne fantasy, fabuła gier Mortal Kombat jest dosyć poważna.
3) Mi się akurat chciało śmiać z żenady. Shao Kahn był żałosny i ani troche nie groźny, jaki powinien być, już nie wspominając o tym że jego maska była zdecydowanie za duża na i tak zbyt małego aktora jak na taką postać.
Miny Motaro nie były groźne tylko żenujące, jak w jakimś sztampowym filmie fantasy dla dzieci.
Na Raidena dalej szkoda słów, niby tak ci przeszkadza brak zgodności z materiałem źródłowym (tak jak zasugerowałeś swoim zniesmaczeniem na porzucenie wątku z Quan Chi) a jednak nie masz problemu z faktem że Raiden jest synem Shinnoka? (wtf?!?!)
4) Kostiumy są ZBYT proste. Mortal Kombat to wcale nie jest jakieś luźne fantasy dla dzieci, a na takie wyglądają kostiumy np. tej Sindel
5) Tutaj raczej nie ma dyskusji, jakbyś nie zauważył to ludzie mają różne gusty muzyczne.
No i wracając do wątku z Quan Chi, nie ma go też w dwóch oryginalnych częściach, ale jakoś tobie to nie przeszkadza. Ba, tam nawet nie jest w żaden sposób rozbudowany wątek Sub-Zero i Scorpiona, od tak się spotykają, walczą i nagle znikają. Ale mi frajda.
Box Office o niczym nie świadczy, słabe filmy też dużo zarabiają.
No i tak jak mówię, producenci nawalili w produkcji Annihilation, ale ocenia się film który się dostało, a Annihilation to tragiedia na całej linii, od fabuły po postacie.
1) Owszem, moja znajomość marki (i jej zrozumienie swoją drogą) stawia mnie w lepszym świetle od innych, a zdanie fanów mam głęboko w d*pie - połowa z nich to idioci nieogarniający tematu, co potwierdza dla przykładu chrzanienie w kółko, że "MK to tylko krwawa jatka" i tym podobne brednie. Mało tego: miażdżąca większość krytykantów / hejterów "Mortal Kombat: Annihilation" nie ma sensownych argumentów, tylko puste jałowe pie*dolenie pozbawione jakichkolwiek sensownych konkretów. Jak mówiłem: mam gdzieś zdanie innych, bo ja myślę sam za siebie.
2a) "Sonya wcale nie wydaje się na twardą tylko na sztywną." - to pasuje idealnie do tej kłody drzewa z jedynki, której nienawidzę jak psa, bo swoim angażem spie*doliła nie tylko jedną z najważniejszych walk we filmie, ale i odgrywaną rolę, którą to dopiero laseczka z dwójki naprawiła. Nie wiem o wał ci biega w kwestii Sonyi z dwójki: seksowna, pewna siebie i umiejąca walczyć, a do tego odgrywać emocje.
2b) "No i widzisz, ciebie nie bawił Kano a mnie nie bawił Jax" - bo zacznijmy od tego, że Kano w powyższym gó*nie miał przypisane cechy Johnny'ego Cage'a, co jest totalnie idiotyczne, bo to Johnny robił od zawsze za komika a nie Kano. Równie dobrze to Raiden mógł stać po stronie zła, a Shang Tsung albo i nawet sam Shao Kahn walczyć po stronie Ziemi - to by miało tyle samo "sensu".
2c) "Zresztą to wcale nie jest staroszkolne fantasy, fabuła gier Mortal Kombat jest dosyć poważna." - od czwórki wzwyż i owszem, ale od dwójki do trójki to marka stała się niemal autoparodią przez wynalazki typu Friendships czy komiczne wykończenia jak Scorpion zmieniający się w pingwina znoszącego jajo-bombę. Poza tym jak ty oglądasz filmy (pytam drugi raz)?! Kiedyś Fantastyka i Sensacja miały w sobie pewną (większą lub mniejszą) dozę komizmu i dystansu, by nie popaść w karykaturę samych siebie, jak to ma dzisiaj miejsce - wszystko do bólu poważne i patetyczne, aż się rzygać chce (powyższy remake), a mówimy tu o kinie stricte rozrywkowym. Kiedyś twórcy mieli luz a nie kija w du*ie (w przeciwieństwie do dzisiejszych tzw. "twórców"), dlatego w klasycznym "MK" poza powagą mamy Techniawę i sporadyczne dowcipy - to zabawa konwencją i dystans, czyli to czego brakuje dzisiaj, no ale jakie czasy taki kierunek.
3a) Ja się w sumie też trochę uśmiałem (z groźnych min Motaro), ale to dobrze, bo jak mówiłem wyżej: taka charakterystyka ówczesnych czasów i metod kręcenia, czyli dystans do tego co się kręci, a zwłaszcza jeżeli mowa o Fantastyce (bo to ku*wa nie miał być kolejny "Lot Nad Kukułczym Gniazdem" czy "Zapach Kobiety"!).
3b) Ten gó*niany remake wku*wia mnie w absolutnie każdej minucie czasu antenowego, bo tam wszystko jest doszczętnie spie*dolone i nie ma sensu temu zaprzeczać, a zmiany względem materiału źródłowego w nim zawarte są wyłącznie na gorsze: jakieś z*ebane "arcana", niepotrzebny komukolwiek noname w roli głównej czy niemający w ogóle sensu konflikt Scorpiona ze Sub-Zero (a tym samym samoczynne spopielenie się Scorpiona i zejście do piekła). Natomiast zmiany w klasycznej dylogii były bardziej przemyślane i miały jakiś sens, więc i owszem: nie wadzi mi pokrewieństwo Raidena z Shao Kahnem i Shinnokiem. Wadzi mi natomiast niedo*ebanie mózgowe ówczesnych producentów, że nie pozwolili na dokończenie dzieła i zrealizowanie niezbędnych dokrętek, jak to miało miejsce przy pierwszym filmie. No, ale ch*j - wyszło jak wyszło i wyszło solidnie dobrze biorąc pod uwagę małą ilość czasu dla filmowców, gdzie ten za*rany remake okazał się jednym z najgorszych szmatławców w dziejach Kina mimo, iż na jego powstanie niedorozwoje z Hollywood "poświęcili" przeszło 20 lat. Klasyczne filmy to Sztuka i dowód zaangażowania twórców, podczas gdy powyższa padaka to wyłącznie gniot mający łatwo i szybko zarobić - taka różnica.
4) Tylko, że klasyczne kostiumy z części 2D były proste (zwłaszcza od ninja i kilku innych), a ten filmowy od Sindel pokrywał się z pierwowzorem, więc to twoje jęczenie jest o kant du*y rozbić - za dużo się nagrałeś chyba w te nowe przebajerowane ciu*stwa, ale nie wnikam.
5) Sporo ludzi zwyczajnie gustu nie ma lub ma go na za*ebiście niskim poziomie, ale pominąwszy ten fakt to muza we filmie jest 1 klasa: szybka, agresywna i potęgująca gęsty klimat. Tylko ignoranci będą temu zaprzeczać, amen!
6) I bardzo dobrze, że w Klasycznej Dylogii olano konflikt Scorpiona ze Sub-Zero (sprowadzając ich do sługusów Shang Tsunga, który rzucił na nich klątwę), bo to ku*wa nie jest seria "Scorpion vs Sub-Zero", tylko do chu*a "MORTAL KOMBAT" - gdzie Scorpion i Sub-Zero są tylko JEDNYMI Z WIELU ZAWODNIKÓW! Poza tym niemożliwym byłoby przedstawienie wszystkich po kolei, a zwłaszcza przy tak ku*ewsko bogatym materiale źródłowym - żądasz niemożliwego (!). Zresztą to ku*wa jest seria o Kung Fu, a nie jakiś j*bany Dramat Psychologiczny - weź ty się człowieku ogarnij!
O box-office wspomniałem tylko w ramach nawiasu, bo to żaden wyznacznik jakości - fakt - ale w Hollywood jest to niestety główne i jedyne w zasadzie kryterium oceny, bo wartość artystyczną dzieła to mają tam w du*ie.
----------------
A) Producenci spie*dolili sprawę i przez ten fakt na film powinno się patrzeć z miejsca lżejszym okiem, bo jest różnica między niekompetencją filmowców, a głupotą pie*dolonych inwestorów.
B) "Mortal Kombat: Annihilation" to nie tragedia na całej linii, bo jak już mówiłem wyżej: ma on sporo zalet, które takie gałgany jak ty specjalnie zlewają, by tylko uwypuklić jego wady (rozpie*dala mnie ta HIPOKRYZJA, zwłaszcza gdy kretyni doszukują się nieistniejących zalet w powyższym za*ranym remake'u).
No no, tak się zdenerwowałeś, że zacząłeś rzucać argumenty ad personam
Na siłę wymyślasz jakieś argumenty typu, że dobrze że kompletnie skreślono konflikt Sub-Zero i Scorpiona, podczas gdy dalej przeszkadza ci brak ingernecji Quan Chi w nowym filmie.
Mało tego, swoje argumenty uznajesz a jedyną prawdę (mówiąc, że twój gust jest lepszy od innych bądź też że twoje zdanie ma większe znaczenie od innych bo "w lepszym świetle stawia cię twoje zrozumienie marki")
Ta dyskusja jest zbędna i do niczego nie prowadzi, wyzywaj mnie ile chcesz, mów że mnie zatkało - tylko udowadniasz, że mam rację, żegnam
Moje argumenty są rzeczowe, podczas gdy twoje to milczenie i zgłaszanie moich postów (co jest prześmieszne swoją drogą xD). I oczywiście, że dogłębna wiedza na dany temat i jego zrozumienie stawiają wyżej od innych siedzących w temacie, a skoro twierdzisz inaczej to powiedz to lekarzom czy mechanikom, że nie są lepsi od ciebie i tobie podobnym - ciekawe co usłyszysz...
SCORPION VS SUB-ZERO
Konflikt Scorpiona ze Sub-Zero był w klasycznych filmach nieistotny dla opowieści, dlatego bardzo dobrze, że go zignorowano i nie mam z tym problemu - zrobiono to, co trzeba było. Natomiast w tym nowym chłamie (rzekomo) go rozwinięto i spaprano sprawę po całości: Sub-Zero jest zły bo jest zły i kosi klan (jak się okazuje nie do końca) Scorpiona wraz z nim samym, a ten umierając samoistnie się spopiela i zstępuje do piekła. Co za absurd! Czemu? To proste: bo tak na prawdę to Quan Chi pod postacią Sub-Zero wymordował klan Scorpiona i jego samego, by potem za pomocą Czarnej Magii go wskrzesić i uczynić demonem z płonącą czachą, którego wszyscy znamy.
KLASYKA VS REMAKE
Zmiany względem materiału źródłowego w klasycznych filmach są przemyślane i mają sens (w przeciwieństwie do tego idiotycznego remake'u), dlatego nie wadzi mi pokrewieństwo Raidena z Shinnokiem czy Cyber Smoke strzelający rakietami. Mało tego: brak brutalności w klasycznej dylogii uwypukla bogactwo tego świata przedstawionego (zawodnicy i ich charaktery, rozmaite lokacje i emanujący z tego wszystkiego klimat), czego nie można powiedzieć o remake'u, który ma absolutnie zero do pokazania, bo nawet ta prymitywna sieczka jest tandetnie wykonana.
WIDZOWIE
Krytykanci "Mortal Kombat: Annihilation" jarają się Nolanem i inną chałą, więc przyganiał kocioł garnkowi. A co do twojego "zbyt proste kostiumy Mileeny i Sindel" oraz "za duży hełm Shao Kahna" to dorzuć jeszcze do listy: krzywe chodzenie Raidena, za duże stopy Sheevy, krzywe brwi Baraki i za mało oliwki na ciele Liu Kanga, przez co słabo widać zarys jego mięśni. Te twoje tzw. "przytyki" doskonale obrazują poziom "krytyki" antyfanów tego filmu. xD