PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=107805}
5,5 34 018
ocen
5,5 10 1 34018
4,3 19
ocen krytyków
Mortal Kombat
powrót do forum filmu Mortal Kombat

Świat filmu musiał czekać blisko 30 lat na nową odsłonę "Mortal Kombat", by dziś przekonać się, że wersja z 1992 roku nadal jest jednym z najlepszych filmów na podstawie gier wideo.

Gdy pierwszy raz zobaczyłem zdjęcia z planu najnowszego wcielenia słynnej kopaniny autorstwa panów Boona i Tobiasa, miałem nadzieję, że się nie zawiodę. Niestety, okazało się, że jest zupełnie inaczej. Mortal Kombat A.D.2021 to dziwna, nudna i nieciekawa wariacja na temat oryginału. Scenarzyści zamiast pójść ścieżką wytyczoną przez gry, postanowili napisać historię tej bijatyki na nowo. Co najgorsze, pominęli w niej to, co najważniejsze, czyli tytułowy turniej światów! Aż jest mi przykro, bo przygoda zapowiadała się ciekawie, co udowodnił opublikowany przed kilkoma dniami siedmiominutowy fragment i liczne materiały z produkcji. Zaczynajmy!

Widowisko otwiera scena napaści złego Sub-Zero na klan ikonicznego Scorpiona aka Hanzo Hasashiego. Jest tak, jak miało być - mnóstwo ponurego, japońskiego klimatu, poczucie niepewności i nadchodzącego, czającego się tuż za rogiem fatum. Jest też pierwszorzędny, dobrze napisany pojedynek bohaterów na śmierć i życie pełen dynamicznych ujęć, zakończony - tak jak w grach - zabójstwem Hasashiego. Co za emocje, co za choreografia! Byłem wniebowzięty!
Niestety, na tym mógłbym tak naprawdę skończyć oglądanie nowego “Mortal Kombat” i wyłączyć telewizor. Choć trudno przyznać, poza scenami walk niezwykle ciężko jest mi wyliczać pozytywy tego “dzieła”. Wszystko to, co widzimy później na ekranie to brutalna próba stworzenia nowej opowieści opartej na wiekowych korzeniach serii.

W MK21 głównym bohaterem nie jest już Liu Kang, lecz nowy bohater, niejaki Cole Young, praprawnuk Scorpiona (sic!) – kiepski zawodnik MMA, który na koncie ma więcej porażek niż przepotężny Marcin Najman ale nie boi się nowych zwycięstw i będzie gotów walczyć o losy naszego świata. Noszący znamię smoka mizerny wojownik zostaje wciągnięty w wir wydarzeń po tym, jak napada go złowrogi Sub-Zero, którego zadaniem jest wyeliminowanie naznaczonych (tak, wszyscy powołani do turnieju wojownicy mają smocze blizny, które pojawiają się wtedy, gdy zabije się ich poprzedniego właściciela). Plan jest prosty. Shang Tsung, wielki mag z zaświatów nie chce dopuścić do ostatniego turnieju Mortal Kombat, który miałby przypieczętować zwycięstwo Pozaświata i dać imperatorowi Shao Khanowi całkowitą władzę nad ziemskim wymiarem. Dlaczego? Bo usłyszał, że tym razem mogą nie wygrać, mimo że poprzednie próby kończyły się całkowitą dominacją Mrocznej Krainy. Likwidacja wojowników jednak się nie udaje i w ten oto sposób “Skorupin” aka Cole Young wraz z przyjaciółmi (Sonia Blade, Jax, Kano (!), Liu Kang i Kung Lao) zostają uratowani przez Raidena – ziemskiego boga-protektora i wysłani na trening. Tak oto zaczynają się wielkie przygotowania do starcia światów, które... kończy napad demonicznej bandy Shang Tsunga z Sub Zero na czelem! Co będzie dalej? No w stumie to... nic. Owszem, dostajemy niekończącą się sekwencję pojedynków bohaterów z antagonistami. Jest dużo walki, krwi, flaków, ikonicznych ruchów, słynnych “fatalities” i efektów specjalnych, ale nie mają one nic wspólnego z turniejem Mortal Kombat, który miliony graczy tak dobrze znają i kochają. Puszczanie oka do fanów tuż po tym, jak obróciło się ich cały świat gier do góry nogami, mnie już nie bawiło. Było wręcz bolesne. Sprawiało, że wręcz prosiłem w myślach, by przestać, by skończyć ten żenujący spektakl. Bo to “nie tak”. Bo w grze było inaczej. Bo było lepiej, z większym sensem i finezją. I nie, nie będę z uniwersum opartego na bijatykach i filmach akcji klasy B robił arcydzieła. Jednak jest w nich ( w grach i w Mortal Kombat z 1992 roku) więcej samoświadomości, zabawy konwencją i luzu. W MK21 nie ma natomiast nic, co by sprawiło mi dobrą zabawę. Fabuła jest płytka i oparta na wytartym schemacie “od zera do bohatera”, mrok jest nieznośny i niepotrzebny, a motywacja Younga do wyzwolenia swej mocy banalna aż do bólu. Dialogi są sztywne i nic nie wnoszące (jedynym ratunkiem jest postać Kano, którego pojedynki słowne z pozostałymi bohaterami oddają nieco kiczowatego ducha filmu z lat 90.). Gra aktorska przeciętna, a dobór postaci przypomina momentami youtubowy fan-film, a nie wysokobudżetowe widowisko studia Warner Bros.

Szkoda to pisać, bo zapowiadało się naprawdę ciekawie, ale najnowszy Mortal Kombat to nieangażujący, nudny akcyjniak, który wraz z Mortal Kombat 2: Unicestwienie będzie mógł wkrótce stawać w szranki w walce o tytuł “najgorszej ekranizacji gier komputerowych”.

ocenił(a) film na 5
Zbik2005

Pełna zgoda! Zawód roku póki co :/

ocenił(a) film na 6
Zbik2005

Niestety muszę się zgodzić. Sama kreacja postaci byłaby jeszcze całkiem fajna, ale fabularnie film leży - niestety. Zawód.

Zbik2005

Są też drobne szczegóły, które twórcy zdecydowali się kompletnie olać - np. imiona rodziny Hanzo. MKX jasno postawiło sprawę - nazwano ich tam Harumi i Satoshi. Tu z kolei ktoś albo naoglądał się za dużo Legacy i nie starał się naprawić pomyłki, bo po raz trzeci użyto imion Kana i Jubei, które są błędne (wcześniej w Legacy i komiksie do MKX).

Aczkolwiek patrząc na to, jak NRS też nie umie operować swoim własnym IP, ten film idealnie obrazuje jakim pośmiewiskiem stała się ta seria.

Zbik2005

Głównym bohaterem został jakiś no-name. Męczy mnie ostatnio we wszystkich amerykańskich filmach patent, że w końcówce walki dzieją się równolegle. Nie powiem, było kilka fajnych scen. Sam początek był dla mnie bardzo dobrze zrealizowany a później takie sf z super mocami jak te blockbustery komiksowe.

yareku

I bardzo dobrze ten cały Liu Kang jest denny.
Animacja była fajna bo tam main hero był Scorpion i tu trochę brakowało tej mocy. Miałem nadzieję , że sam pokona suba bo w grach jest od niego w sumie lepszy.

Zbik2005

To po kolei, bo zgodzić się nie mogę niestety. Było wiadomo od początku, że nie będzie to przeniesienie gry na ekran. Będzie to film oparty na grze. Jako fan serii na pewno na duży plus twórców jest to, że uszanowali tradycje. Mamy więc przede wszystkim klasyczne i dobrze zilustrowane fatality.
Nie jestem mkze zachwycony wprowadzeniem głównego bohatera, który nie ma nic wspólnego z gra, ale motyw potomka Hanso mnie przekonał, bo trzyma się to jakoś kupy. Scena otwierająca film jest w moim odczuciu sztos.
Dużym plusem są tutaj postacie Kano (najlepsza w filmie), Sub zero, kung lao. Jax też daje rade. Beznadziejny jest liu kang oraz raiden, którego widzimy w moim odczuciu za mało (chociaz może to i dobrze). Zmarnowany potencjał kabala, dramat jeśli chodzi o Reiko. Shang Tsung też mógłby być lepszy.
Walka finałowa w moim odczuciu wyszła perfekcyjnie. Wogole każda scena z udziałem Sub zero jest po prostu genialna. Były wielkie oczekiwania wobec tego filmu, któremu ciężko było w stu procentach sprostać. Myślę, że każdy chciał zobaczyć fatality takie jak w grze o to się udało bardzo dobrze. Walki w środku filmu moglubuc dłuższe. Na pew o można bylo z filmu wyciągnąć więcej, chociażby go wydłużając o jakieś 20. Minut. Uważam jednak, że można pewne rzeczy krytykować, ale fani gry spokojnie mogą dać 8pkt.

wojtek_miller

Sun zajebisty niewiele mówi , ale fajnie wybaluszal oczy ,np. Jak Jaxa rozj####

ocenił(a) film na 3
Zbik2005

Zgadzam się brak tu klimatu, sceny walki wręcz poucinane, muzyka nie pasująca do walk

ocenił(a) film na 5
Zbik2005

5 to wszystko na co zasługuje ten film. Liczyłem, że będzie solidna 7 ale brakuje tu tego "czegoś" co powinien mieć dobry film. Ot taka rzemieślnicza robota, dosyć poprawnie i to wszystko. Fajnie że były finishery :D Dobór głównego taki nijaki . Jedynie Kano robił robotę jaką mu przypisali. No i Sub Zero był bandziorem z krwi i kości.
I zgadzam się, ze dziwne to, że nie ma tytułowego turnieju. Widać, wszyscy chcą robić serię i nie koncentrują się na tym, żeby dobrze zrobić start.
I jeszcze na koniec ta techno elektroniczna wersja motywu z oryginału. Badziewie pierwszej klasy. Z miejsca -1 do oceny :P Niewykorzystany potencjał.

ocenił(a) film na 4
Zbik2005

Ciężko jednoznacznie wypowiedzieć się na temat tego filmu... Jestem fanem serii i uniwersum (fantasy, gdzie nie ma elfów, czarodziejek i innego dziadostwa, za to są czarnoksiężnicy, władcy piekieł, ninja, siły specjalne, roboty - ehh, marzenie każdego dzieciaka :)) od czasów pierwszego filmu i gry MK2. Od zawsze uważałem, że świat MK ma ogromny potencjał, co zresztą udowodniła gra MK9 - moim zdaniem fabularny majstersztyk i coś, czego ta seria potrzebowała.
Niestety w przypadku tego filmu coś poszło zdrowo nie tak. Fabuła niepotrzebnie skupia się na nowej postaci (o ile Liu Kang - jako postać w uniwersum, a nie tylko w tym filmie - sam w sobie jest nijaki, o tyle dałoby się zbudować coś interesującego wokół pozostałych "starych" postaci). Efekty specjalne są bardzo nierówne, mamy zarówno te świetne (lodowe sceny Sub Zero), jak i te, których chciałoby się nie widzieć (oczy Raidena, laser Kano, krew w niektórych scenach). Kolejnym problemem są postaci, jest rewelacyjny Kano, Sonia (trochę w tym filmie zdyskryminowana, zbyt mało charakterna, podczas, gdy powinna zamiatać pozostałymi podłogę, ale i tak na mocny plus). Jest też świetna ikoniczna para serii - Scorpion i Sub Zero. Niestety pozostali są albo nijacy, albo marni - Raiden bez widocznej charyzmy, Liu Kang (co to w ogóle za dziwadło w tym filmie wyszło?!), Shang Tsung, który wygląda jak brzydka, kiepsko ucharakteryzowana geisza, a nie czarnoksiężnik (ta rola jest chyba stworzona dla Cary Hiroyuki Tagawy - odtwórcy z pierwszego filmu, lub w ostateczności dla aktora, który grał ją w serialu MK: Conquest)...

Sam film trwał niemal dwie godziny, a miałem wrażenie, że niewiele się w nim wydarzyło.

Na plus zdecydowanie smaczki z gier (amulet w świątyni; "Get over here!", które na szczęście poprawiono z "Get bulbul here!" ze zwiastunów; Fatality, choć pomimo faktu, że są znakiem firmowym serii, to w fabularnej części gier niekoniecznie były aż tak częste.

Podsumowując, jestem rozczarowany. W ostatnich latach seria miała się całkiem nieźle, był bardzo przyzwoity MK: Legacy, świetny Rebirth (który co prawda od oryginału odbiegał niemal tak daleko, jak tylko się dało, ale jako film pełnometrażowy mógł być czymś niemal wybitnym), był też bardzo fajny film animowany MK: Scorpion's Revenge i gry wydane w ostatniej dekadzie (MK9, jak wcześniej wspomniałem fabularnie było znakomite, a Shao Kahn w zasadzie mógłby z miejsca wskoczyć na pierwsze miejsce listy najlepszych czarnych charakterów w dziejach).
Było w czym pogrzebać, by ten film naprawdę cieszył, ale nie wyszło.

ocenił(a) film na 6
Zbik2005

Film słaby.Fajne fatality ale co z tego jak fabuły brak.Scorpion i Sub fajnie ale słabo.W niektórych walkach podstawiali techniawkę w niektórych nie.Brak jakichkolwiek zasad na turnieju,brak jakiegokolwiek szacunku widza do postaci Raidena czy też Shang Tsunga.Shan Tsung wyglądął jaby był złym panem z Mulan.Soundtrack jakby go studenciak tworzył za 3 browary.Ogólnie przeciętny film drugi raz bym chyba nie zobaczył.Już wolałem chyba tą kiczowatą 2 z lat 90tych.

Zbik2005

Pozdrów Zoidberga!!!

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones