Rozumiem, że to adaptacja, ale zmian w fabule jest za dużo. Film stara się przybliżyć rywalizacje Scorpiona i Sub-Zero, ale jak można było wyciąć z niej postać Quan Chi, która była kluczowa dla tej historii. I w ogóle dlaczego to Sub Zero jest tym najlepszym wojownikiem, który zostaje na koniec? W grach oczywiście był silny, ale nie bez powodu to Goro był wielokrotnym mistrzem turnieju.
Motyw jak postacie odnajdują swoje specjalne moce zupełnie nie pasuje do MK. W serii gier mamy przedstawione postacie, które trenowały całe życie, żeby stać sie maszynami do zabijania lub władają potężnymi umięjętnościami, które mają od urodzenia, a nie jak w filmie Cole ewouluje jak pokemon podczas walki z Gorem.
Fabuła to totalna klapa. Na plus mozna dać sceny walki, którę są ładnie zrealizowane i nawet fajnie wyglądają. No i Kano czasem rzuci jakimś smiesznym żartem. Jak dla mnie to za mało.