Niestety ale szczerze mówiąc liczyłem na więcej i sądze, że nie ja jeden jako fan doskonale znanej nam bijatyki. Na początku zaznaczę, iż głównym czynnikiem działającym na niekorzyśc filmu jest fabuła biegnąca niemalże w temapie ekrsperosym - bardzo słaby zabieg ze strony producentów. Zdaję sobie sprawę, iż MK to stricte odmóżdżacz i generalnie rzecz biorąc nie powinniśmy spodziewać się w tutaj jakieś ambitnej, wysoko mierzącej pod względem merytorycznym fabuły, to jednak moim zdaniem wiele rzeczy pozostawia sporo do życzenia. Bohaterowie sprawiają wrażenie dość miałkich, napisanych na kolanie, na szybko, tuż przed samym seansem. Wszakże oni sami z marszu zgadzają się z zrządzeniami losu i zbytnio nie mają w mniemaniu, aby mocniej dociekać kwestii związanych z ich przeznaczeniem. Postacie od razu ruszają w wyznaczone odgórnie miejsce, aby czym prędzej rozpocząć żmudny i wciągający trening, który zbyt długo to raczej nie trwał :P Jeśli chodzi o same potyczki - na pewno było stosunkowo krwawo. starcia, w których udział bierze Sub - Zero są fajne, a on sam wypada chyba najlepiej na tle reszty bohaterów, zarówno antagonistów, jak i protagonistów. Skorpion równiez wywarł na mnie pozytywne wrażenie, choć było go dość mało, co było efektem samej fabuły.
Dosłownie żaden temat muzyczny nie zapadał mi w pamięć - sądziłem, że pojawi się jakaś ciekawa, warta zapamiętania melodia, cóż szkoda.
Mam nadzieję, że uświadczymy kolejnej odsłony, gdzie fabuła zostanie poprowadzona staranniej, z lepszym rozwinięciem oraz dość wolniej, niczym Walec angielski, aniżeli latynoska Rumba.