Bardzo rzadko sie udzielam na forum ale tym razem uznałem , że musze przelać swoje swoje rozczarowanie i zawód w kwestii nowej wersji Mortal Kombat.
To moja ulubiona seria bijatyk , film z '95 uwielbiam , oglądałem setki razy i serio przyznam się , że po obejrzeniu zwiastunów napaliłem się na ten reebot i liczyłem na to że ta część będzie równie dobra - BA ! Nawet lepsza ! - od ' podstawki '. Jakże się myliłem :/
Nawet nie wiem od czego zacząć. Fabuła filmu jest prawie identyczna co w części z lat 90-tych , motyw Shang-Tsunga który chce przejąć władzę nad Wymiarem Ziemskim , czy Skorpion chcący sie zemścić za wymordowanie swojego rodu jest nam bardzo dobrze znany czy to z gier czy to właśnie z pełnometrażówki . Scenarzyści kompletnie się tutaj nie wysilili , żeby chociaż dać nam jakąś inną historie , ale jednocześnie taką którą będzie wkomponować się w uniwersum Mortala.
Motyw z symbolem smoka , gdzie pokonując osobę która go ma , dostajemy możliwość posiadania własnych mocy .. Serio? To każdy może być wybrańcem i obrońcą Ziemi ? Nawet moja babcia ? Słaby motyw .
Bardzo krótkie walki . Film leci z akcją na łeb na szyje przez co walki - poza pierwszą i ostatnią - trwają bardzo krótko i nie można nawet nacieszyć oka widowiskowym kopaniem tyłka bo jak jakaś się łupanka zaczyna tak zaraz się kończy.
Postacie . BRAK JOHNNY'EGO CAGE'A ! Jak twórcy mogli w ogóle pominąć tę postać?! Widać było że Kano dostał cech charakteru Pana Przystojniaka przez co jego osoba ratuje troche ten film i można się uśmiechnąć na jego teksty czy zagrywki , ale wszyscy wiemy , że to nie to samo co Johnny . Nie pasował mi też Liu Kang który przypominał wokalistę zespołu Modern Talking , a także postać Cole Younga który próbuje być Skorpion Juniorem , ale mu to nie wychodzi . Jest nijaki , drętwy , jego próba odnalezienia mocy nie jest w ogóle interesująca i równie dobrze tej postaci mogłoby nie być.
BRAK KLASYCZNEGO MOTYWU MORTAL KOMBAT! Cały film czekałem na charakterystyczny okrzyk '' Mortal Kombat ! ' i wszystkim bardzo dobrze znany nam utwór , a to co dostałem na koniec to plaskacz prosto w czoło .
Brak logiki chociażby w tym , skąd nagle Sub-Zero wie , gdzie jest potomek Skorpiona i dopiero po x latach próbuje go zabić ? Nie mógł tego zrobić wcześniej ? Shang Tsung wie gdzie znajduje sie Raiden ? Jakim cudem ? Czemu nie wpadł do tej świątyni wcześniej by go zlikwidować ?
Motyw z bycia odważnym '' w kupie siła'' , '' wyzwól swoją moc'' ... Ile razy można wałkować tego typu zagrania ?
W filmie nie czuć klimatu Mortal Kombat i pare odzywek z gry , postaci będących częścią kanonu , czy chociażby całkiem fajnie zrealizowanych finiszerów , nie zmieni tego że film jest nijaki . Nie ma tego czegoś co by go wyróżniało i jak dla mnie wersja z 1995 r. jest o wiele lepsza i z miłą chęcią będą do niej wracał bo tu nie ma nic co by mnie przyciągnęło.
Jak mi coś jeszcze przyjdzie do głowy to dopisze, Możecie też wrzucać swoje przemyślenia , chętnie sprawdzę czy tylko ja mam takie odczucia co do tego filmu, Szkoda że tak wyszło . Zawiodłem się .
Zapraszam na mój temat, gdzie dokonałem dokładnej analizy wszystkich 3 filmów:
https://www.filmweb.pl/film/Mortal+Kombat-2021-107805/discussion/ANALIZA+POR%C3% 93WNAWCZA,3233458
Właśnie fabuła ma niewiele wspólnego z pierwszym filmem, czy z grami, bo w przeciwieństwie do nich nie odbywa się tu żaden turniej Mortal Kombat, tylko widzimy jakieś przygotowania, podchody i nudne gadaniny o zasadach turnieju (który i tak nie odbywa się w filmie, co jest absurdalne).
W pierwszym filmie Scorpion nie miał żadnej zemsty, był po prostu sługą Shang Tsunga, razem z Sub-Zero.
ale większość gier też sie dzieje poza turniejem, tylko 1 i 2 część oraz reboot z 2011 dzieją się podczas turnieju
Późniejsze gry opowiadały ewentualnie o konsekwencjach Mortal Kombat. Żadna fabuła gry nie była jednym, wielkim wprowadzeniem do turnieju, który miałby nadejść w kolejnej części. Każdy konflikt zaprezentowany w grze miał swój wstęp, rozwinięcie i zakończenie, a jakiekolwiek zapowiedzi kolejnej wojny, inwazji, złoczyńcy itd najwyżej zasugerowane były tylko w samym zakończeniu, jak np nadejście Shinnoka w Mortal Kombat 2011, zły Raiden w Mortal Kombat X, albo nawet Shao-Khan w filmie z 1995.
Moim zdaniem fabuła filmu niekoniecznie musi sie trzymać tej z gier, chociaż miło by było gdyby raz wyszło to dobrze
Pewnie, że nie musi, o ile twórcy mają jakiś pomysł. Tu zwyczajnie nie było pomysłu, dostaliśmy tylko masę zbędnych informacji na temat działania supermocy (nawet w przypadku postaci, które w grach wcale ich nie miały i niepotrzebowały), działania turnieju (który i tak się tutaj nie odbywa), oraz najnudniejszy z możliwych wątek obyczajowy zupełnie nowego, wypranego z jakiegokolwiek charakteru bohatera, którego nikt nie potrzebował.