Nowe odsłony gry opowiadały jedynie pewną namiastkę historii. Oczywiście była ubogim wypełnieniem do momentów mordobicia na ekranie, ale mimo wszystko wprowadzenie nowych postaci zawsze następowało wedle jakiegoś pomysłu, a cała akcja miała wątek przewodni, który kleił się pomiędzy scenami.

W porównaniu do historii opowiadanej w grach (już i tak specyficznie ubogiej z uwagi na gatunek) ten film to... dno.

Opowiadana w nim historia jest tak infantylna, że jako widz chciałem miejscami ją przewinąć do przodu, żeby szybciej uciąć sceny całkowicie pozbawione sensu.
Scenariusz miejscami jest tak zły, że przy nim 8 sezon Gry o tron to arcydzieło zasługujące na telewizyjnego oskara.
Dobór aktorów do ról (Raiden, Milena, Kung Lao, Sonya) jest gorszy niż do wiedźmina na Netflixie, aż musiałem się upewnić czy to czasem nie oni to produkowali.
Wątek Scorpiona i Sub Zero nie odpowiada kanonowi.

Nie myślałem że to będzie możliwe, ale ten film prezentuje się gorzej od wersji z 1995 roku.

Jeżeli widzieliście oryginalne filmy lub też graliście w nowe gry omijajcie tę produkcję szerokim łukiem, oszczędzicie sobie rozczarowania.