Zabawne jest to, że ogląda się nieźle. Oczywiście od realizacji wieje amatorką, FX zalatują sandałem, ale jest sporo naprawdę fajnych gagów (scena przy moście czy chwilę wcześniej w autobusie - czuję, że zdarzy się wypadek! Ma ktoś telefon?, akcja w więzieniu - nie przeszkadzać, sporo seksualnych aluzji, paski energii podczas walki jak w grze wideo). A co najbardziej mnie zdziwiło to to z jakim dystansem podchodzą do siebie izraelczycy - "Jesteś przyjacielem Izraela. I pozostaniesz nim dopóki dajesz nam pieniądze" czy "Tak jak Izrael obwiniasz świat o swoje warcholskie problemy!" To tylko dwa cytaty. Jeśli komuś odpowiada humor serwowany w Hot Shots!, Johnny English, filmach Mela Brooksa czy komediach z Leslie Nielsenem to tutaj się odnajdzie. Inni raczej nie mają tu czego szukać.
Mnie najbardziej spodobała się szuflada w garderobie, z czterema psami pasującymi do różnych kreacji. Przy tym wszystkim występ Tsahi Halevi'ego w roli nieudacznika ma drugie dno. Bo ten aktor wiele lat był członkiem wojskowych elitarnych formacji specjalnych.