Zamiast "Skafander i motyl" mamy "Motyl i skafander"?
Jestem przeciwnikiem tego typu zabiegów, powinno sie zostawiac oryginalne tytuły, choc zdaje sobie sprawe, ze w przypadku jezyka francuskiego to byloby trudne.
Żadne "Umieraj twardo", tylko "Nie do zabicia", jak ktoś już zaproponował na forum.
Tłumaczenie nie polega na nędznej imitacji słowami, tylko na oddaniu tego co słyszy osoba mówiąca w obcym dla nas języku, który dla niej jest ojczysty. Dla Francuzów naturalne jest brzmienie odwrotne, dla Polaków właśnie takie. Podobnie ma się rzecz z miejscami przymiotników, długością zdań, wrzucaniem zaimków tam gdzie ich nie ma w oryginale.
Pewien profesor liczył kiedyś na sali wykładowej ilość osób, które nie wskazały prawidłowo brzmiącego zdania (brzmiącego - ono nie było niepoprawne gramatycznie, tylko słowa były poprzestawiane w miejsca raczej nietypowe dla pięknej mowy polskiej). Jeśli słowa są tam gdzie powinny być czujesz "flow". Tzn. niektórzy czują. Dlatego tylko niektórzy są dobrymi pisarzami. W ten sam sposób są osoby, które powiedzą, że czerwony to szary. Po prostu :).
dłuższy rzeczownik powinien być na końcu, nie na początku, więc motyl i skafander jak na nasz akcent brzmi lepiej.
Nie ma co narzekać na inna kolejność w tytule cieszmy się, że go dobrze przetłumaczyli. Często nawet z tym mają problem ;)
Ta:) http://www.filmweb.pl/film/Nieobliczalni-2012-643855
"De l'autre côté du périph" to w tłumaczeniu z francuskiego na polski "Nieobliczalni"... Zabieg oczywisty - przyciągnąć więcej widzów dzięki popularności i sukcesowi "Nietykalnych". Podobny tytuł - ten sam aktor - $$$ dla kin.
Co do "złego tłumaczenia" tytułów filmów- najważniejsze, żeby tytuł był dźwięczny, abstrahując już od tego, że czasem wytwórnia rości sobie prawo do tytułu i wtedy dystrybucja filmu z tytułem przetłumaczonym wiernie jest dwa razy droższa. Czasem jest to więc lepszy pomysł na tytuł (a doprawdy na zachodzie mają problem z dobrymi tytułami), a czasem zwykła oszczędność. Przestańcie narzekać. Też mi się to kiedyś nie podobało, ale w piątej klasie podstawówki, więc chyba ludzie czas się rozwinąć.
1 A dlaczego oscarowy film Claude'a Leloucha z lat 60. nazywał się w oryginale: "Un homme et une femme", natomiast po polsku: "Kobieta i mężczyzna"? Przez polską galanterię wobec pań? W odróżnieniu od francuskiej tradycji prawa salickiego, odbierającego kobietom prawo do dziedziczenia tronu?
2 A dlaczego film z tytułem oryginalnym "L'Un reste, l'autre part" w Polsce również został >>odwrócony<<: "Jeden odchodzi, drugi zostaje". Dlaczegóż to po polsku osoba odchodząca ma mieć pierwszeństwo w stosunku do osoby zostającej na miejscu?
Licho wie...
Francuzi mówią "Panowie i panie", Polacy "Panie i panowie". "Motyl i skafander" to kwestia melodii, jak "Noce i dnie", "Jaś i Małgosia", "Czerwone i czarne" i cała reszta filologicznych duetów.
"Francuzi mówią "Panowie i panie","
Na pewno? Chyba jednak Francuzi mówią: "Mesdames et Messieurs!"
Widocznie to zależy od preferencji mówiącego, bo ja słyszałam kilkakrotnie tę pierwszą wersję.
Anglosasi też powiedzą, owszem: 'Men and women'. W sytuacji codziennej.
Bo w sytuacji bardziej oficjalnej, to jednak powiedzą: 'Ladies and Gentlemen!' Nigdy odwrotnie.