przy takim klimacie - mróz , antarktyda - można było zrobic coś na pewno lepszego , bo w filmów z akcją na antarktydzie nie ma za wiele... a tu taka kicha.....
choc może kultura Japońców jest inna : oni rozumieją to a my nie musimy...
Zgadzam się. Bardzo lubię filmy z akcją osadzoną w tych klimatach, niestety od czasu "The Thing" Carpentera ciężko trafić na jakiś porządny obraz tego rodzaju. "Antarctic Journal" podobnie jak "The Last Winter" jest zupełnie przeciętny. W obydwu nie wykorzystano szansy, jaką daje taka sceneria oraz klimat odosobnienia i odcięcia od reszty świata. Mógł być dobry film grozy, ale w tych 114 minutach wszystko się gdzieś rozmyło i ulotniło...