PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=485802}

Musimy porozmawiać o Kevinie

We Need to Talk About Kevin
7,4 100 627
ocen
7,4 10 1 100627
7,8 27
ocen krytyków
Musimy porozmawiać o Kevinie
powrót do forum filmu Musimy porozmawiać o Kevinie

Wydaje mi się, że Kevin w więzieniu zrozumiał, że kochał matkę. Mam wrażenie, że on przez całe życie do niej żywił najsilniejsze uczucie. Może nie była to miłość, ale było to coś
wyjątkowego, coś co nie pozwoliło mu jej zabić.

Z drugiej jednak strony mógł nią całe życie manipulować. Zabił ojca i siostrę, by zrobić matce na złość (wiem, że to brzmi okropnie), by pozbawić ją wszystkiego, co kochała.

Ile ta kobieta przez niego potem wycierpiała, jak ludzie ją mogli tak znienawidzić? Niby nie ma się co dziwić, ale jednak.... Serce mi się krajało, gdy patrzyłem na jej życie codzienne po
utracie rodziny.

Film bardzo dobry, zdecydowanie polecam.

ocenił(a) film na 8
Pal_filmweb

Dobrze napisane, ale czasami tak trzeba - lopatologicznie, dla tych co filmu nie zrozumieli :) Pierwszy akapit sredni, drugi - juz lepiej ;) SPOILER W polowie filmu myslalem, ze moze dojsc do hardkorowej koncowki w relacjach matki z synem, (na przyklad ona nie wytrzyma tego wariactwa i da mu sie przerznac, czego on przeciez pragnie), ale rezyser zakonczyl to inaczej. Bardzo dobry film.

Pal_filmweb

Myślę, że on oszczędził ją z tego względu, że chciał by tak naprawdę cierpiała. Sprawiała mu przyjemność widok cierpiącej matki, to jak się załamuje i nie wytrzymuje psychicznie. W pewnej scenie, kiedy ojciec z córką się bawili czy tam czule rozmawiali, widać było na twarzy Kevina prawdziwą nienawiść. Więc sądzę, że on zaplanował te morderstwa, by matce przysporzyć jeszcze większe cierpienie. A końcowa scena... Sądzę, że to były dalszy ciąg jego manipulacji.

ocenił(a) film na 8
Lucy_chan

Myślę tak jak ty, ale końcowej sceny nie jestem pewna. Może kiedy w więzieniu sam zetknął się ze złem to coś w nim pękło? Może powiedział prawdę na pytanie Dlaczego? A może psychopata pozostanie psychopatą i to dalsza manipulacja...hmm

ocenił(a) film na 6
xChouchoux

A może prozac..?
Niezła wstawka z tym prozakiem, pytanie na co mieliby go traktować.

Kluczem do rozwiązania zagadki są wg mnie sceny:
- Dlaczego jej nie wydał, gdy złamał rękę? Nie ze strachu. Wtedy po raz pierwszy matka zachowała się zgodnie z tym co czuła.
- Dlaczego zachlapał jej pokój farbą? Niezupełnie "na złość", tzn. metoda była złośliwa, ale faktycznie chodziło o obnażenie logiki - urządzenia pod osobowość, i tak też urządził (przecież matka była totally messed up, zupełnie jak te rozbryzgi farby).

We wszystkim chodziło o obalenie masek, nieszczerych zachowań, niezgodnych z tym co dana osoba odczuwa.
Co innego jest w warunkach więziennych - nikt go nie głaszcze, jak się zesra w portki. Wcześniej, otoczony tylko fałszywą rodziną mógł wychodzić z założenia, że cholernie duża część społeczeństwa jest taka sama. Podobnie ze szkołą. W zakładzie pogląd uległ aktualizacji. Zdanie "co ty możesz wiedzieć o..." w końcowej scenie - to piękna dedykacja do wszystkich, którzy myślą, że tego typu ludzie mają za cel przysparzać cierpień. Cierpienie to czasem efekt uboczny, często skutek metody. Nigdy cel.

- Co takiego działo się, gdy matka czytała mu książkę po chorobie? Oczywiście, że miał gdzieś ojca, ale ją także! Tzn. w tamtej chwili była mu potrzebna, bo zainteresował go temat (łucznictwo) i tylko instrumentalnie ją potraktował. Tu najlepiej widać ten kontrast - działania/metody vs. celu. Nie chodziło przecież o to żeby czuła się kochana, potrzebna, co rano szybko potwierdził.

Cierpienie dla samego cierpienia to bezmyślna idea dla bezmyślnych odbiorców XXI w., dobre do horrorów ze złem absolutnym, it's so malicious ROOOAR, macki wyrastające z ciemności, które niezależnie od pory dnia i nocy chcą cie dopaść, bez powodu, bo są złe. I infantylne...

Ocena filmu na filmwebie zawyżona. Nie jest bardzo mocny, momentami się dłuży, a przy tym taki średniaczek. 5/6; 7 jeśli ktoś nigdy nie widział mocniejszych filmów (i to jest absolutny max)

użytkownik usunięty
schlayer

Wydaje mi się, że nie wydał jej, aby później nią manipulować. Dużo więcej mógł zyskać (kontrolę nad matką), niż przysparzając jej chwilowych trudności, z których mogla się przecież łatwo wywinąć (słowa dorosłego kontra słowa dziecka).

Poza tym Kevin traktował matkę, jak dziecko robaka - zabawkę. Męczył i znęcał się nad nią, ale zawsze w ryzach, żeby nie wykończyć swojej ofiary. Nie było w nim jednak litości, jak nie ma litości w maluchu wyrywającym biedronce skrzydełka.

Kevin faktycznie nie chciał, by matka czuła się szczęśliwa. Ale to dlatego, że sam nie czuł się przez nią kochany (tylko jak coś, do czego się przyzwyczaiła, ale tego nie lubi). Desperacko jednak potrzebował z nią więzi, wynikało to z jego biologicznych potrzeb, potrzeb każdego człowieka przecież. Zwracał więc stale na siebie uwagę - czy to nie reagując prawidłowo, odmawiając normalnych zachowań, zmuszając matkę do opieki and sobą, niszcząc jej marzenia (dewastacja pokoju Evy), a przy tym chciał, żeby zdawała sobie sprawę z umyślności jego czynów (nadmierna radość na widok ojca i bardzo dobre zachowanie przy nim).

Osobowość i siła filmu wynika właśnie z tego, że nie mamy tutaj oczywistej brutalności, bezpośrednich ataków, ani postaci, które możemy bez zastanowienia potępić. Raczej sami tutaj, w swoim sumieniu, podsumować musimy tę historię - nie jest ona oczywista; bardzo nieszczęśliwa, trochę smutna, chwilami obiecująca, coś jak życie.

Przy tym wszystkim, razi nienaturalność postaci Kevina - bo czy faktycznie dziecko, jeszcze w łonie matki, może stać się psychopatą? I dlaczego reżyser, koniec końców, o zło dziecka oskarża matkę? Bo to przecież niewątpliwie jej brak miłości i instynktu macierzyńskiego zaowocował dzieckiem bez sumienia i ludzkich uczuć.

ocenił(a) film na 9
Pal_filmweb

Zgadzam się, że miał najsilniejszą więź z matką. Matka żyła jednak dwoma życiami: dziennym, jasnym, konwencjonalnym, bezpiecznym, uprzejmym, w którym istniał mąż i słodka córeczka. To drugie życie, któremu odebrano przestrzeń, skłębiło się w pasywno-agresywny krajobraz, który drzemał upijany winem. Dzieckiem tej drugiej (a zarazem - chronologicznie pierwszej) Evy był Kevin, poczęty zresztą w noc po którejś z jej ucieczek... Kevin za wszelką cenę, nieświadomie dążył do nawiązania relacji ze _swoją_ matką - to było jedyne, co się w jego życiu liczyło. Żeby to zrobić, musiał rozwalić jej mur z lukru i uprzejmości, a wraz z nim - całe "drugie życie" Evy... I parę osób ze szkoły, które mu kiedyś podpadły...

A kiedy już to osiągnął... Cóż. Stracił swój życiowy cel, stracił wszystko, co pchało go do przodu. Zyskał matkę.

ocenił(a) film na 9
khedes_ona

Dorzucam fragment analizy (w duchu Melanie Klein), która pochodzi stąd: http://www.mindswork.co.uk/wpblog/we-need-to-talk-about-kevin-with-melanie-klein /

The ray of hope in this film is Kevin’s final statement, in which he says that he thought he once knew why he did what he did, but does not anymore. This, for Klein, would be a movement from the “paranoid/schizoid” position, where the world is split into clear ideas of good and bad (and the self can be idealised) to the “depressive position” where things get a bit more confusing (both good and bad are aspects of the same thing). Confusing is a higher developmental position, in fact, than assurity.

W wolnym tłumaczeniu:
Ostatnia wypowiedź Kevina, gdy mówi on, że kiedyś wiedział, dlaczego zrobił to, co zrobił, ale teraz już nie wie, pozostawia promyk nadziei. Dla Klein byłoby to przejście z pozycji "paranoicznej/schizoidalnej", gdzie świat jest postrzegany czarno-biało, poprzez wyraźne idee dobra i zła (co umożliwia autoidealizację self), do pozycji "depresyjnej", w której ogląd rzeczywistości staje się bardziej złożony (wszystko ma swoje dobre i złe strony). To zmieszanie [i utrata wyrazistego spojrzenia] jest jednak wyższym osiągnięciem rozwojowym.

Pal_filmweb

Ja ostatnią scenę widzę tak, że Kevin zrozumiał swój błąd; pomimo nienawiści do matki przez całe swoje życie, tych krzywd które jej wyrządził, ona z nim została. Przecież mogła wyjechać gdzieś daleko, zacząć życie od nowa, ale nie zrobiła tego; mieszkała w miejscu gdzie była znienawidzona i tępiona tylko po to, aby być blisko syna mordercy. Kevin nie zabił jej, ponieważ chciał, aby cierpiała, ale sądzę, że nie spodziewał się tego, że z nim zostanie.

ocenił(a) film na 9
Pal_filmweb

ja też to tak odczytałam, z jednej strony wydaje mi się, że chciał się zemścić. z drugiej bardzo ją kochał, czego dla mnie dowodem jest ostatnia scena, poza tym te jej przygotowania jego pokoju, prasowanie ubrań, ścielenie łóżka, jakby czekała na jego powrót, cholernie mi jej żal. mimo, że może być postrzegana jako wyniosła i zimna

ocenił(a) film na 9
anoushka78

Ostatnia scena - syn nie obejmuje matki. To matka obejmuje syna. Obejmuje swojego agresora bo jest od niego zależna, akceptuje go, bojąc się go (a może o niego?) jednocześnie.

ocenił(a) film na 6
wendy_time

Tak naprawdę to objęła go po raz pierwszy w życiu. Zrobiła to na siłę można powiedzieć dopiero po tylu latach. Kevin gdy był w jej brzuchu to był już nieakceptowany. Widać to wyraźnie w filmie jak nie mogła nawiązać z nim relacji. Zburzyła jej ta ciąża całe poukładane do tej pory życie. Kevin jako maluch ciągle płakał ( podobno dziecko czuje to, że jest niechciane ) i ten brak więzi stale się pogłębiał a później było już coraz gorzej i gorzej. Jako starsze a inteligentne dziecko robił jej na złość, gdyż sprawdzał jej granicę tolerancji. Sprawdzał ciągle siłę jej miłości. Nie zabił jej bo to był test, który przeszła pozytywnie. Kevin na pytanie Dlaczego? nie udzielił precyzyjnej odpowiedzi bo nie miał jej co zarzucić. Przychodziła do niego jak wierny pies. W końcu to zrozumiał a ostania scena jak bierze go w objęcia świadczy o sile jej miłości do niego. Kevin w końcu się przekonał, że matka go kocha.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones