dobrze, bo w kinie, ale źle, bo z dziećmi i na czymś tak powszednim, jedno oko oglądało obrazy, drugie dzieci, trzecie - te najważniejsze, odpowiedzialne za tę część przysadki mózgowej odpowiedzialnej za śmiech i wzruszenia - trochę podsypiało, niestety, raczej nie ze swojej winy..
poza tym mam pewne wątpliwości co do niecnej, wątpliwej zgoła natury przemycania tak zwanych szlachetnych wartości, bo też nie wiem, czy oswajanie dzikich zwierząt, w tym wypadku koni, wpychanie dzieciom do głowy tego typu ideologii - że najpierw je oswoimy, potem uczynimy wolnymi, tak jakby przed oswajaniem wolnymi nie były - to najlepszy sposób na spędzanie wakacji..
a, no i jestem zdumiony, że pośród bandy rzezimieszków koniokradów znalazło się aż dwóch przedstawicieli rasy czarnoskórej i nikt z tego powodu nie wyszedł jeszcze na ulicę - uciśnieni albo leżą w szpitalach albo nie oglądali albo są już sobą wybitnie zmęczeni albo coś się rzeczywiście zmienia..