Te trudności stały w opozycji do scen walki, te akurat bardzo fajnie wyglądające, czuć feeling strzałów, czy to że strzelby, czy impet uderzenia np. kolbą broni. Niestety nie można tylko na tym opierać prawie 120 minutowego filmu. Główny bohater wydaje się być wszystkowiedzący, i nieśmiertelny. To on jest narratorem tego filmu. Tu fabularnie zdaje się nic nie trzymać kupy. Dwójka myśliwych uznaje że w sumie warto sprawdzić po co zabierają młodą dziewczynę z ich lokalnej społeczności, i całkowicie przypadkiem okazuje się że to jest część jakiegoś grubego spisku przeciwko ludzkości, z którą radzą sobie wyśmienicie, zabijając chyba z 300-400 osób po drodze. Schematy świata przedstawionego opisane są tak pobieżnie, że szkoda temu poświęcać uwagi, niektóre postacie w tym filmie są całkowicie zbędne, i poświęcone jest im jedynie tyle czasu, żeby móc powiązać jednych z drugimi. Początek filmu obiecujący, szersza historia pozostawiająca pole do namysłu, który szybko jest nam wybijany z głowy, a każda kolejna scena fabularna jeszcze bardziej wbija pomiędzy początkowymi scenami klin. Mam wrażenie jakby 90% budżetu przeznaczyli na ekipę od choreografii, być może nawet na zbliżonym poziomie do któregokolwiek z filmów o Johnie Wicku, reszta odwalona na kolanie przy dobrym sake.