Ten film to naprawdę świetny dramat historyczno - polityczny. Fabuła nie dotyczy jakichś
melodramatycznych miłostek (owszem jest to ważny epizod), lecz dotyczy gier politycznych w
trakcie panowania dynastii Joseon. Należy się dobrze skoncentrować na intrydze i od razu
radzę nie nastawiać się na akcję, bo jej tu nie znajdziemy.
Nie znam historii Korei, ale sam spis monarchów nasuwa myśl o bogactwie dziedzictwa ich
historii... Wydarzenia pokazane w filmie przypominają mi te znane wątki z dworów starożytnego
Rzymu (Matka księcia Seong-won usuwała przeciwników rodziny niczym Messalina itp). Do
tego przenoszą nas do egzotycznego dla nas miejsca, jakim jest średniowieczna Korea.
Wtajemniczeni zostaniemy w niektóre ichniejsze elementy kultury i etykiety dworskiej... Tak -
dotyczyła ona nawet współżycia z konkubinami...
Pobieżny opis na razie w jęz ang. można znaleźć tutaj:
http://en.wikipedia.org/wiki/The_Concubine_(film)
Film doprowadza do łez. Historia historią, ale nie wiem, czy aż tak dosłownie trzeba wszystko pokazywać.
Hmm - no cóż - Nie spodziewałbym się nic innego zważywszy, że sam tytuł mógł sporo zasugerować . Inna rzecz, że Azjaci są dokładni do bólu... Przyznam, że przekonałem się do koreańskich produkcji i z wszystkich azjatyckich krajów najbardziej lubię właśnie koreańskie. Poza komediami z ich dziwnym humorem i grymasami, które w europie mogą być odebrane za cyrkowe i poza filmami z latającymi wojownikami itp... Warto - prawda?
Pozdrawiam.
Też zwalałbym to na karb tamtejszej estetyki. Mi z kolei rzuciła się scena pożegnania kochanków na początku filmu z przesadnym zbliżeniem na ich uwalniające się od dotyku dłonie.