PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=7964}
6,5 322
oceny
6,5 10 1 322
Na białym szlaku
powrót do forum filmu Na białym szlaku

Przyzwoite kino, podejmujące trudny temat pojednania Polsko-Niemieckiego niespełna 18 lat po wojnie. Moim zdaniem jednak film nie spełnia pokładanych w nim oczekiwań, ale najpierw o zaletach.
Na białym szlaku nakręcono z rozmachem, co podkreślają zdjęcia plenerowe na spitsbergenie. Udało się stworzyć klimat surowego pustkowia potęgującego uczucie wyobcowania. Mimo że do nowszych produkcji pokroju The Thing trochę filmowi brakuje, aż dziw bierze że obecnie, kiedy możliwości techniczne i finansowe są nieporównywalnie większe nie potrafimy w Polsce kręcić filmów z takim rozmachem.
Niestety pozostałe aspekty Na białym szlaku kuleją. Fabuła jest słaba, za mało w niej dramaturgii. Bohaterowie nie mają właściwie żadnego wpływu na swój los, poza tym że są i chcą przetrwać. Byc może taki był zamysł fabularny, jednak twórcom nie udało się uciec od schematu przedstawiania Niemców jako podłych i podstępnych szumowin, którym nigdy nie można ufać. To psuje cały efekt. Być może nie pozwalały na to uwarunkowania polityczne a może zbyt mało jeszcze czasu upłynęło od zakończenia wojny i zbyt silne były emocje oraz poczucie krzywdy kiedy kręcono ten film ale moim zdaniem twórcy nie podołali zadaniu spojrzenia na ten okres bezstronnie i z dystansem aby spróbować się z nim prawdziwie rozliczyć.

ocenił(a) film na 7
oider

"twórcom nie udało się uciec od schematu przedstawiania Niemców, jako podłych..." Czy Ty wiesz, co piszesz? A może to Niemcy byli dobrzy i w 1939r. przyszli do nas bo chcieli pojednania? Nie pisz bzdur, skoro nie masz zielonego pojęcia na temat, w którym się wypowiadasz.
Druga sprawa - w opowiadaniu (na którego podstawie napisano scenariusz) nie chodzi o pojednanie Polsko-Niemieckie. To pojednanie to wymysł ostatnich czasów. Opowiadanie stanowi o czymś zupełnie innym.


ocenił(a) film na 6
Sony_West

Pojednanie to temat który obie strony podejmują, kiedy czują się na tyle silne, że mogą sobie nawzajem spojrzeć w oczy. Przypominam że nie żyjemy w roku 1939 i jeśli masz zamiar nieustająco płakać z powodu lania jakie wtedy dostaliśmy, to masz problem z głową, bo to zajęcie mało konstruktywne. Wyciągnąć wnioski z własnej chwili słabości należy, nieustanne wylewanie z siebie gorzkich żali jest słabe.
Wypowiedzi takie jak twoja każą mi wątpić w to, że nasze polskie poczucie szacunku do samego siebie jest wystarczające, by spojrzeć dawnemu wrogowi w oczy ze spokojem. To nie jest żadna postmodernistyczna moda, to że można tak zrobić, pokazuje 14-minutowa etiuda Stars z 2007.
Wygląda więc na to, że sam nie masz pojęcia o czym piszesz, bo nie rozprawiamy tu o tym, czy Niemcy są "dobrzy" czy "źli", jest tych łebków z 80 milionów i na bank znaleźliby się tacy i tacy. Rozmawiamy o filmie polskim z 1962 roku, którego twórcy podobnie jak ty mentalnie tkwili w roku 1939, dlatego nie uporali się z jednowymiarową wizją wroga rodem z propagandowych kronik o bitwie pod Lenino i nie zdołali dostarczyć widzowi filmowego katharsis.
Jeśli przeczytałeś opowiadanie, to powiedz jakie jest jego przesłanie, konstruktywność to cecha która by się w Polsce przydała.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 7
oider

"Problem z głową" masz niewątpliwie ty, skoro potrzebujesz tego typu odzywek, by ze mna dyskutowac. Mówisz o konstruktywności, a ograniczasz się do oskarżeń.

Bywam w Niemczech, rozmawiam z Niemcami przy różnych okazjach i jakoś nie rzucam się na nich z pięściami i okrzykami. Przeciwnie, wiele razy im pomogłem i oni mnie. Ale skąd ty to możesz wiedziec... Ty już z góry założyłeś, że ja tkwię gdzieś mentalnie.
Problem pojawia się wtedy, gdy ludzie tacy jak ty często mówiąc o pojednaniu mają na myśli "zapomnijmy o wojnie, było minęło". Obawa przed urażeniem dzisiejszych Niemców powoduje, że dzisiejszym pokoleniom o wojnie "jakoś głupio jest rozmawiac". Pociąga to za sobą takie zachowania, jak wyśmiewanie się z martyrologii i przyrównywanie jej do "bezsensownego rozdrapywania ran". Oddawanie szacunku tym, którzy umierali za naszą wolnosc, to dla wielu dzisiaj obciach. Podobnie zaczyna się już dziac wokół sprawy Solidarności i stanu wojennego. Dzisiejszym pokoleniom "głupio" o tym gadac, bo "to przecież było dawno".

Skoro wymagasz postawy pojednawczej, jak ustosunkujesz się do sprawy następującej: pewna polska pani senator została niedawno ukarana przez niemiecki sąd mandatem 50 000 Eur za nazwanie Eriki Steinbach kłamcą. Przed sądem broniła się mówiąc, że "Steinbach mówi niemcom nieprawdę o wojnie", na co usłyszała odpowiedź sędziego "Nas nie interesują sprawy wojny. Nazwała Pani obywatelkę Niemiec kłamcą i za to Pani odpowie". Dodam, że sprawę znam bezpośrednio z ust tej Pani senator, z osobistej rozmowy. Co Ty na to? Gdzie tu pojednanie?

Inna, głośna niedawno, sprawa. Amerykańskie środowiska żydowskie uznały, że obozy takie jak "Oświęcim", to robota i wina Polaków. W prasie określano je jako "Polskie Obozy Zagłady", przez co młodziez rozpowiadała, że to Polacy zabijali. Interweniował wtedy prof. Bartoszewski. Był wtedy bardzo zdenerwowany i ostro wypowiadał się w mediach.
Jak myślisz? Jak poczułby się ten były jeniec, słysząc Twoje zarzuty, że "nadal tkwi mentalnie w 39-tym"?

Widzisz, tacy jak ja walczą o zachowanie prawdy. tacy jak Ty jedynie o zaprzestanie tematu. "Było, mineło", albo jak to mają w zwyczaju mówic polacy "Dawno i nie prawda".

Sony_West

Akurat Polacy tak nie mówią "dawno i nieprawda" tylko pamiętają stare rany rozdrapują jak się da, sukają nowych i znowu rozdrapują i znowu, no cóż to jest patriotyzm/

ocenił(a) film na 7
ulifont

hmm... aż tak dobrze znasz Polaków? Na pewno ich znasz?

Sony_West

Tzn. nie rozwinąłem do końca wypowiedzi, po prostu taka tendencja. Wystarczy poczytać wypowiedzi licznych internautów dla których miarą jedności jest przesladowanie mniejszości i wspólna nienawiść do historycznego wroga, nie starając się zrozumieć otaczającego świata i "spuścić trochę z tonu".

ocenił(a) film na 6
oider

Przesłanie opowiadania mieści się w konwencji, że "Arktyka to inny świat". Tam, nawet najbardziej okrutni ludzie, zajadli wrogowie, są w stanie podjąć współpracę w imię wspólnego przetrwania. I w jakimś stopniu sobie wybaczyć. Zrozumieć siebie.
W opowiadaniu nie chodzi o pojednanie między narodami (jako takie), lecz o uwypuklenie prostego faktu, że każdy: Polak, Niemiec jest człowiekiem. I każdy podlega tym samym prawom przyrody... Więc każdy, siłą rzeczy musi w takich warunkach iść na kompromis. Tego wymaga wspólny cel jakim jest przetrwanie w Arktyce.
Na marginesie dodam, że Centkiewicz jeszcze mocniej nakreślił schemat Niemca jako "tego złego"! Film odchodzi od tego stereotypu, choć siłą rzeczy nie może przecież całkiem uciec. I chyba po prostu takie myślenie było wówczas powszechne i co tu dużo pisać całkiem zrozumiałe.

Sony_West

Napiszę do ciebie twoimi słowami, bo świetnie się nadają:
«Nie pisz bzdur, skoro nie masz zielonego pojęcia na temat, w którym się wypowiadasz.»
Pogardzane przez ciebie pojednanie polsko-niemieckie to nie jest "wymysł ostatnich czasów". Wieloletnie starania Gomułki o uznanie przez RFN naszych zachodnich granic, wizyta w Warszawie kanclerza Willi Brandta w 1970 roku, wreszcie wizyta niemieckich kombatantów na Westerplatte w 1979 roku - takie są fakty.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones