Osobiście liczyłem chociaż na to drugie, można powiedzieć że chociaż klimat nie zawiódł, ale puszczanie tego samego motywu w kółko to nie tworzenie dobrego klimatu. Sam zamysł filmu jest ciekawy, pokazuje dramat postaci w miejscu które jest mocno nastawione na turystykę i z tym się wiążę pojmowanie tego miejsca, dla niektórych to jest fajny wypoczynek, dla niektórych denerwująca codzienność, ale właśnie najważniejsze są tu postacie to po kolei o Nich, mamy ratownika który lubi Sobie łamać czwartą ścianę, co późniejszej części filmu mocno denerwuje, do tego z braku innych możliwość spotyka się z Naszą główną bohaterką, która jest najbardziej denerwującą postacią w historii kina. No może przesadzam,a le serio z jednej strony o wszystkich zazdrosna, z drugiej na prawie niczym jej nie zależy, do tego co 3 minuty podkreśla jak bardzo ma migrenę. Jej mąż bardziej się przejmuje córką która dopiero co wróciła i do tego jest denerwującym grubasem który pijany pije żonę, a jego córka ze starego związku wyszła za mafiozę potem wydała go policji i teraz przed Nim ucieka. I powiedzcie jak polubić jakąś postać, a bo jest jeszcze dziecko z pierwszego małżeństwa co podpala rzeczy, serio to jego jedyna cecha, a no i nie lubi szkoły. No tym problem,niby zamysł spoko,a le postacie na maxa denerwują razem z tą muzyczką co leci w kółko, da się zjebać klimat Moich ukochanych lat 50? ojj tak.