Zacne noir. Fabuła "Where the Sidewalk Ends" może nie zaskakuje, ale z pewnością trzyma widza w napięciu. Jest też odpowiednia doza dwuznaczności moralnych, jako że sympatyzujemy z postacią, której postawa ma prawo budzić wątpliwości. Nieprzejednany glina w interpretacji Dany Andrewsa to po trosze protoplasta Brudnego Harry'ego, po trosze - "Złego porucznika". Oczywiście, przemiana bohatera nie jest tu tak drastyczna, jak u Abla Ferrary, detektyw Dixon tak naprawdę przez cały czas stara się strzec prawa, tyle że robi to w błędny sposób.
Jest tu trochę scenariuszowych naiwności, a sam finał z dzisiejszej perspektywy rozczarowuje, pamiętać należy jednak, iż to co obecnie uznać możemy za "zgrzyty", wówczas podyktowane było wymogami cenzury. Premingerowi wszak udaje się zasiać niepokój w sercu widza, a dobra gra aktorska (wspomniany Andrews, Gary Merrill, Karl Malden) pomaga uwiarygodnić ten wielkomiejski spektakl brudu i przemocy. Solidna "ósemka".