Z jednej strony mało rzeczy mnie tak wkurza jak wieczne strajki komunikacyjne w miastach czy na lotniskach. Z drugiej kurde babka jest sama, nie daje rady z opieką z dojazdami z pracą ale ona nie przeprowadzi się do miasta bo to kurnik... No sorry to albo, albo. Kolejną pracę też straci przez dojazdy...
Patrząc na chłodno, można by jeszcze dodać, że wybrała nie tego faceta, że mogłaby się postawić i wziąć urlop itd itp.
Ale intencją reżyserki było pokazanie, że nawet w sytuacji, gdzie bohaterce wszystko się nie udaje, wszystko się sprzeciwiło przeciwko niej, zachowała siłę żeby walczyć.
Dobrze, że finał podnosi na duchu, bo dla mnie film bardzo dołujący, szczególnie gdy zna się takie osoby, którym mniej się powiodło w życiu...
Znając nieco realia to pewnie nie przeprowadzi się do Paryża bo albo tam nie ma normalnych mieszkań w przystępnej cenie, albo nawet jeśli są to jej nie stać z pensji pokojówki mając do tego 2 dzieci na utrzymaniu. Ten kurnik to taki komentarz na odczepkę. Bohaterka zresztą w wielu innych kwestiach udaje, stwarza pozory itd.