stare, klasyczne kino amerykańskie, więc, gdy tym razem jest okazja, nie odmówię sobie tej
przyjemności.
Bardzo dobry montaż, ciekawe zdjęcia – ładne światło z umiejętną grą cieni i punktowym
zaznaczaniem szczegółów, trochę udanej zabawy z kadrowaniem pod kątem do poziomu. Dean do
tej roli pasował idealnie. Pozostali aktorzy również się spisali (teatralne krzyki starszych
kobiet i inne podobne to chyba standard, ale nie przeszkadzały).
Całość przekonuje rozwojem wydarzeń, zachowaniami bohaterów. Dramat utkany elegancko, wątek
miłosny świetny, psychologia postaci wysokiej próby.
Przyjemnie, sensownie, dobrze warsztatowo i artystycznie.
Wszystko byłoby cacy, gdyby nie ostatnie 10 minut pełne drętwych, przesłodzonych gadek
wypaczających nieco sens całości... ale i tak jestem zadowolony z seansu.