Ten film jest wzorem dobrej adaptacji książki. Twórcy wybrali najbardziej istotną część powieści Steinbecka, wyrzucili kilka niepotrzebnych postaci drugoplanowych, podkreślili konflikt i tragizm bohaterów i nie zabili klimatu literackiego pierwowzoru. Elektryzująca jest kreacja Jamesa Deana. Zdecydowanie bardziej podobała mi się jego gra tutaj aniżeli w "Buntowniku bez powodu". Trzeba powiedzieć, że Dean świetnie operował gestem - ekspresja postaci podczas dialogów, mnóstwo czynności pomocniczych typu łamanie jabłka, bawienie się jakimiś przedmiotami - to idealnie oddaje wnętrze bohatera. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie zakończenie, które w połowie mi się nie podobało...kto oglądał wie o jaki wątek mi chodzi.