Film to z pewnoscie nie tylko aktorzy, ale jestem pewna, że bez Jamesa "Na Wschód od Edenu" byłby inny (niekoniecznie gorszy). Dean, używając swojej niasmowitej mimiki (usmiech i policzki) potrafi nawet bez słow wyczarowac aurę pewnego napięcia (wcale sie nie dziwie Abrze, ze mówiła Calowi "Boję się Ciebie"). A gdy dodał spojrzenie i specyficzną manierę mówienia to byłam w stanie usłyszec niemy krzyk. Wiele pewnie w tym zaslugi Kazana i oczywiscie Steinbecka, bo historia którą stworzył, tak jak opowiesc o Kainie i Ablu, aktualna jest i dziś...