historia była prawdziwa. Ktoś chciał strasznie "ufajnić" życie. Żeby było bardziej filmowo. To czuć i jest to irytujące. Zaznaczam, że to ocena jakości filmu. Głupio komentować samą historię. Miałam poczucie, że producenci gdyby mogli wstawiliby zamiast męża siatkarki Clooneya a zamiast siatkarki Angelinę Jolie. A nie o to chyba miało chodzić.