Podobał mi się motyw posłańca, który nie dowiózł leku z powodu zwyczajnego wypadku - bo w życiu shit just happens.

Na minus - eksterminacja strefy. Nie ma fizycznej możliwości żeby w tak zalesionym terenie, górzystym, pełnym kryjówek oddział wojska wytropił i zlikwidował wszystkich ludzi bez olbrzymiego nakładu sił i środków. Aby taka akcja była sensowna wojsko powinno użyć bombardowania napalmem, bombami kasetonowymi, potem ewentualnie dożynanie watahy.
Oczywiście, pytanie na temat zasadności w ogóle tego działania przy założeniu że epidemia opanowała Świat - a jest taka sugestia w filmie.

Oczywiście, jak najbardziej rozumiem że rozwiązano to tak jak rozwiązano z powodu niskiego budżetu, sądzę jednak że można by było zasugerować (bo mocną stroną filmu są moim zdaniem właśnie liczne sugestie zmuszające widza do podziałania wyobraźnią i dopowiedzenia sobie rzeczy których nie dało się w filmie pokazać) większy zasięg akcji eksterminacyjnej niż pokazując kilku żołnierzy skradających się po lesie.

Na koniec kwiatek - w filmie widać Ładę Niwę (ten czerwony rzęch który odpalają na pych:), auto terenowe wielkości Suzuki Samuraja produkcji rosyjskiej, baaaaaardzo powszechne na Węgrzech, ale zupełnie nie ma miejscu w tym filmie, w domyśle dziejącym się zapewne w USA. Na początku, właśnie przez ten wózek, myślałem że mam do czynienia z filmem w typie Hostelu:) Choć z drugiej strony, bardzo miło się rozczarowałem.