Film ten umiejscawiam w przedziale między średni a niezły ze wskazaniem na średni. Pomysł filmu nie jest jakiś nowatorski (inne jest jedynie tło akcji). Sam film nie jest zły, jednak jak dla mnie panuje w nim spory chaos - ja rozumiem, że w tego typu filmach jest wiele zagadek, ale tutaj nie wiadomo za bardzo o co chodzi (powód dla którego Ci ludzie znaleźli się na tym pustkowiu oraz tożsamość każdego z nich) aż do ostatnich minut. Gra aktorska na średnim poziomie. Jest to jeden z tych filmów który najlepiej się sprawdzi jako lekarstwo na naprawdę dużą nudę. Moja ocena to 5/10.
zgodzę się z oceną, film jest średniakiem ze względu na fabułę, która mnie osobiście nie ujęła... 5/10 myślę ze to ocena sprawiedliwa dla filmu z tego gatunku z taka fabułą ... do gry aktorów się nie czepiam, bo jest ok :P czy bym polecił ? owszem film ciekawy, chodź nudny, zarazem zaskakujący , ale niestraszny xD to właśnie czyni ten film wartym obejrzenia
Hmm., średniak, średniakowi się nie równa. Z pewnością nie jest to średniak którego lepiej później nie wspominać. Ma "coś" w sobie ale nie uwidoczniło się to dobitnie w całości.
zgadzam się w 100%. Oglądając go na myśl nasunęło mi się słowo "chaos". Po co była na początku akcja z telepiącym się Nathanem? Dlaczego tą Azjatkę przedstawiano jakby była kluczem do wszystkiego? Czemu chorzy ludzie mieli pretensje do doktorka, skoro im jedynie pomagał? bez sensu i tyle.
Sam już nie wiem, może urok tego filmu miał właśnie polegać na tym totalnym chaosie - czasami tak w życiu bywa, że jakimiś sprawami rządzi przypadek i powstaje chaos bez logicznego wytłumaczenia. Jakby na to nie patrzeć to jednak wolałbym żeby w tym filmie coś ułożyło się w logiczną całość (przynajmniej na końcu).
Ale ten film jest logiczny.
jakby co to spoiler:
Panuje zaraza, dla uproszczenia zamieniająca ludzi w tzw. zombie. Grupa lekarzy dostała za zadanie odnalezienie szczepionki/lekarstwa - muszą działać na żywym materiale. Chorzy ludzie nie są świadomi tego co się z nimi dzieje, dlatego "mają pretensje". Okazuje się, że udało się stworzyć lek/szczepionkę, którą wszyscy sobie wstrzyknęli po tym jak okazało się, że zakażeni uciekli. Jednakże ma ona jedno działanie uboczne - tymczasowa utrata pamięci. Film zaczyna się w miejscu, kiedy wszyscy się budzą i nie wiedzą kim są, co tu robią. Oglądamy proces dochodzenia do prawdy. A Azjatka jest kluczem - jest odporna na działanie wirusa. Badania nad krwią zarażonych i jej krwią pozwoliły na opracowanie lekarstwa.
Koniec spoilera.
Spoiler:
Dodajmy, że działali od dłuższego czasu we współpracy z wojskiem. Coś poszło nie tak i przeniesiono ich do laboratorium zaimprowizowanego w posiadłości na odludziu. Dostali ultimatum, że mają ileś dni na przetestowanie szczepionki. Niestety dochodzi do wypadku samochodowego w czasie którego uciekają zostają zainfekowani i muszą sami zażyć szczepionkę. Zapominają o zapasach lekarstwa i tego kim są.
Spoilery:
Niema kobieta była kluczem, bo jak wspomniano na końcu, jej krew zawierała przeciwciała mogące pomóc w zwalczeniu wirusa. Jako jedyna nie straciła pamięci, nie potrafiła jednak się z nimi porozumieć, bo nie znała języka. Naturalnym było też to, że byli nieufni wobec doktorka. Nikt nic nie pamiętał, od czasu do czasu pojawiały się wśród nich jakieś wspomnienia, ale wszystkie bodźce jakie odbierali dawały im do zrozumienia, że to on wie najwięcej, więc może być potencjalnym "złym". Grupa reagowała jak najbardziej instynktownie, jednocząc się w swym poczuciu niepewności i zagubienia. Oni mieli dokumenty - on nie , oni byli wspólnie na fotografii - on nie... Przykładów by mu nie ufać się z czasem namnażało.