Typowy film ze Stevenem Seagalem, gdzie głównego bohatera (oczywiście Seagal) nie imają się kule z broni wroga, a sam rozwala wszystkich. No może nie tak do końca sam. Dużo w tym filmie brutalności, strzelanin, wybuchów i pościgów. Gdyby ten film nakręcono pod koniec lat 80, to pewnie byłby teraz jednym z moich ulubionych i z oceną 10/10 (z sentymentu). Gdyby ten film nakręcono 18 lat temu... Wydaje mi się, że twórcy filmu chyba utknęli gdzieś w tamtym okresie. Bardzo dobre zdjęcia, a zwłaszcza na początku w scenach militarnych, dobra muzyka to chyba największe atuty tego filmu. Niestety czas przy tym filmie nie upływa już tak szybko. Gdzieś w połowie filmu akcja trochę siada i robi się nudno. Steven Seagal nadal jest bezkonkurencyjny, ale widać, że czas już go niemiłosiernie "posunął". Film nie jest zły, ale arcydziełem bym go nie nazwał. Oglądajcie na własną odpowiedzialność.