Pewnie się ze mną nie zgodzicie, ale uważam, że film jest o tym, że nawet z najbardziej wyśmiewanego i nie szanowanego prezydenta można zrobić męża stanu.
Ja się zgadzam. Ten film pokazuje głupotę ludzi, to jak łatwo większość z nas daje się w ten sposób kontrolować. W ogóle nie znając danej osoby, ubieramy się w jego przyjaciela, wmawiamy sobie że go dobrze znaliśmy i byliśmy mu bliscy. W sztuczny sposób za nim tęsknimy. Na szczęście ma tak tylko z 98% populacji, ta ulegająca modom i trendom.