Film bez rewelacji z prosta fabułą. Po raz kolejny, jak dla mnie, Robin Wiliams w mało ambitnej roli ojca próbującego wybielić nadszarpniętą opinię swojego syna denata. W końcu pęka i prawda wychodzi na jaw. To wszystko. Ot co. 4/10
nic nie zrozumiałeś z filmu , chodzi o to że (w moim postrzeganiu ) ludzie są niesamowicie fałszywi , gdy ktoś jest sławny itp. chcą być jak najbardziej związani z tą osobą , "artyści są wielcy najczęściej po śmierci" - dotyczy wielu malarzy i w tym przypadku mogło dotyczyć nastolatka , jego wszyscy nienawidzili a gdy zmarł ( tj. jakby wiedzieli że umarł podczas tej chorej masturbacji to by stał się jeszcze większym pośmiewiskiem , ojciec tego nie chciał ;) ) go wielce pokochali , ten film widocznie nie był skierowany dla ciebie :)
Hm....obawiam się, ze chyba nie za bardzo zrozumiałeś mojej wypowiedzi. Otóż nie napisałem jakie jest przesłanie filmu czy jaki jego jest sens. Film podsumowałem subiektywnie w kilku słowach. Spróbowałeś wytłumaczyć jego fabułę. Na swój sposób oczywiście. Dziękuję ale nie było to konieczne ;-)