... to najgorszy film z Robinem Williamsem. Nuda, za dużo tekstów o podłożu erotycznym i kurczę
to było sztuczne. Kto by nagle udawał, że lubił chłopaka po jego śmierci? Kto by wykorzystał
śmierć własnego syna dla własnej kariery? Żenada...
A skąd masz pewność że tak być nie mogło ? Ten film nie należy do tych po których możesz powiedzieć że takie coś nie ma prawa mieć miejsca. No chyba że znasz wszystkich ludzi na świecie i ich zachowania w wielu sytuacjach. Kto by wykorzystał śmierć własnego syna dla własnej kariery ? No pewnie nie ma szans że takie osoby istnieją na świecie każdy jest dobry i prawy ;). Jedyna żenada to ten komentarz w którym nie ma żadnych konkretnych argumentów tylko jakieś swoje domysły. Choć zazwyczaj mam szacunek do zdania innych ale musi być czymś sensownym argumentowane.
Proszę zauważyć, że ten komentarz był pisany 6 lat temu. Byłam wtedy głupiutką gimbuską. Wielokrotnie żałowałam, że nie można usuwać na tym portalu komentarzy. Ani nawet ich edytować (albo przynajmniej nie znalazłam na to sposobu). W sieci, prawdopodobnie, każdy z nas choć raz napisał coś głupiego.
Kurczę, nie pamiętam tego filmu. Czy do niego wrócę? Nie wiem. Możliwe, że do tego filmu, jak i np. do "Droga do szczęścia" musiałam po prostu dojrzeć, albo po prostu nie miałam dobrego dnia na ten film, albo po prostu inne oczekiwania.
Przepraszam za nieprzyjemne odczytanie mojego komentarza sprzed lat i za marnowanie czasu na odpowiedź na niego.
Pozdrawiam.